30 mld euro dla niemieckiego Hypo Real Estate, podniesienie kapitału przez UniCredit, właściciela Pekao, przejęcie kontroli nad Fortisem przez francuski BNP - to kolejne decyzje w walce z finansowym kryzysem.

Wczoraj UniCredit, największy włoski bank i główny akcjonariusz polskiego banku Pekao, ogłosił, że podnosi kapitał o 6,6 mld euro. Akcje warte 3,6 mld euro akcjonariusze dostaną zamiast dywidendy, a kolejne 3 mld euro ma pochodzić ze sprzedaży papierów zamiennych na akcje. W ubiegłym tygodniu szefowie banku zaprzeczali, że bank potrzebuje dofinansowania. UniCredit ogłosił też szczegóły sprzedaży aktywów (m.in. 3,5 proc. akcji firmy ubezpieczeniowej Assicurazioni Generali) i obniżył o 25 proc. prognozę tegorocznego zysku.
Prezes włoskiego banku Alessandro Profumo przyznał, że UniCredit nie docenił powagi globalnego kryzysu kredytowego. Kurs akcji banku leciał wczoraj w dół jak kamień. W ślad pikowały akcje Pekao.
UniCredit decyzję ogłosił w dwa dni po tym, jak szefowie czterech największych unijnych krajów zdecydowali, że nie powstanie europejski fundusz wzorowany na amerykańskim planie Paulsona, a poszczególne kraje podejmą działania, by walczyć z kryzysem.
Reklama
Nocą z niedzieli na poniedziałek rząd niemiecki i największe banki oraz ubezpieczyciele uzgodnili warunki 50 mld euro pożyczki ratującej Hypo Real Eastate, drugi co do wielkości bank hipoteczny Niemiec. Banki pożyczą Hypo Real Eastate 30 mld euro.
Tej samej nocy BNP Paribas, największy francuski bank, zdecydował się przejąć kontrolę nad bankiem Fortis w Belgii i Luksemburgu. Wyda na to 14,5 mld euro, z czego 9 mld euro będzie w gotówce, a reszta w akcjach. W piątek rząd w Hadze za 16,8 mld euro przejął kontrolę nad holenderską częścią banku Fortis. W ubiegłym tygodniu rządy państw Beneluksu kupiły akcje Fortisu za 11,2 mld euro.
W wyniku przejęcia BNP Paribas pozyska 3,3 mln klientów, a także 1458 oddziałów, w tym w Polsce, Turcji i Francji. Przejmie też belgijski biznes ubezpieczeniowy Fortisu, a także wszelkie operacje bankowe i bankowości inwestycyjnej.
Według mediów, rząd Islandii stara się zaaranżować 10 mld euro, które zasiliłoby tamtejszy system bankowy.
Ratowanie banków to jeden z elementów reperkusji globalnego kryzysu finansowego wywołanego krachem na amerykańskim rynku kredytów hipotecznych. Innym są deklaracje lub wręcz działania rządów zmierzające do gwarantowania wszystkich oszczędności zgromadzonych w bankach.
- Rządy krajów członkowskich mają swobodę we wprowadzaniu u siebie gwarancji depozytów bankowych wyższych niż 20 tys. euro, co przewiduje unijna dyrektywa - ogłosiła w poniedziałek Komisja Europejska.
Wczoraj informacje o pełnym gwarantowaniu depozytów bankowych napłynęły z Danii, gdzie rząd osiągnął porozumienie z bankami. Do funduszu gwarancyjnego w ciągu dwóch lat banki wpłacą 35 mld koron duńskich (4,7 mld euro), a banki nie będą mogły płacić dywidendy, skupować własnych akcji oraz uruchamiać nowych planów opcji dla menedżmentu. Gwarantowanie depozytów zapowiedziała też Austria. Z kolei w Szwecji zamierza podnieść wartość depozytów objętych gwarancjami do 500 tys. koron (51,5 tys. euro).
Jako pierwsza oszczędności klientów banków w pełni zagwarantowała Irlandia. W ubiegłym tygodniu o planach pełnego gwarantowania oszczędności mówili przedstawiciele rządu w Atenach, a rząd brytyjski podniósł z 30 tys. do 50 tys. funtów wartość ubezpieczonych depozytów. W weekend o gwarantowaniu przez państwo oszczędności bankowych klientów indywidualnych w swoich krajach mówił prezydent Francji, premier Włoch oraz rząd Niemiec.
- Chcemy powiedzieć oszczędzającym, że ich depozyty są bezpieczne. Rząd będzie ręczył za to - powiedziała kanclerz Angela Merkel.
Tomasz Świderek, dziennikarz działu Biznes Gazety Prawnej