Turecki Potok miałby transportować gaz ziemny z Rosji pod dnem Morza Czarnego do Turcji. Stamtąd gaz mógłby być eksportowany do Europy. Według strony rosyjskiej, gazociągiem można byłoby transportować prawie 16 miliardów metrów sześciennych gazu rocznie. Ilość ta byłaby większa, gdyby gazociąg miał kilka nitek.

W grudniu 2014 roku prezes Gazpromu Aleksiej Miller ogłosił, że zamiast South Streamu (Gazociągu Południowego) do Bułgarii zostanie ułożona przez Morze Czarne do Turcji, a następnie do jej granicy z Grecją, magistrala Turecki Potok. Przekazał też, że nowy gazociąg zacznie swój bieg w tłoczni Russkaja koło Anapy, w Kraju Krasnodarskim, czyli w tym samym miejscu, gdzie miał się zaczynać South Stream.

>>> Czytaj też: Putin przejechał się na Chinach. Analityk: upadek Gazpromu jest możliwy

W styczniu Miller ogłosił, że Gazprom chce zmienić trasę tranzytu rosyjskiego gazu tak, by zamiast przez Ukrainę trafiał on do UE przez Turcję. Powtórzył, że projekt South Stream, zakwestionowany przez KE, jest już sprawą zamkniętą i dlatego Turecki Potok będzie jedyną trasą, którą po 2019 roku można będzie dostarczać do UE gaz, płynący obecnie przez Ukrainę.

Reklama