Początkowa gotowość kanclerz Angeli Merkel do masowego przyjęcia uchodźców skończyła się na zamknięciu granicy z Austrią - pisze "Financial Times". Czesi dowiedzieli się o tym z mediów - mówił dziennikowi wyższy urzędnik czeskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. W Berlinie przestali odpowiadać na telefony z Pragi po deklaracji, że Czechy przyjmą uchodźców, ale z własnej woli, a nie z unijnego rozdzielnika.

Tymczasem Węgrzy budują płoty na granicach, chorwacka policja walczy na granicy z naporem imigrantów, a premier Słowacji Robert Fico zapowiada opór wobec unijnych kwot uchodźczych.

Opierała się też Warszawa, choć jeden z polskich dyplomatów przyznał "Financial Timesowi", że szkoda, bo i tak przyjdzie ustąpić, więc ten opór tylko popsuł stosunki z Niemcami.



W przyszłym tygodniu uchodźcom będą poświęcone dwa unijne posiedzenia - we wtorek ministrów spraw wewnętrznych, a w środę unijny szczyt. Londyński dziennik przewiduje, że większość narzuci mniejszym krajom posłuszeństwo w przyjęciu części ze 120 tys. uchodźców z Włoch i Grecji.

Reklama

Przedstawiciele Polski, Czech i Słowacji spodziewają się nie tylko mobbingu, ale i szantażu, zależą bowiem i od unijnych funduszy, i od poparcia Berlina dla twardej polityki wobec Rosji - pisze "Financial Times".

>>> Czytaj też: Prawie druga Polska. Do Europy zmierza 35 milionów imigrantów