Kolejne naloty rosyjskiego lotnictwa w Syrii. Jak informują źródła w syryjskich służbach bezpieczeństwa, zaatakowane zostały cele w północno-zachodniej części kraju, pozostające pod kontrolą islamskich rebeliantów, powiązanych z Al-Kaidą. Rosjanie uderzyli też w składy broni, należące do "zbrojnych grup" w prowincji Hama.

Wcześniej w nieoficjalnych wypowiedziach przedstawiciele syryjskiego rządu mówili o "wielkiej zmianie", z jaką wiążą się rosyjskie naloty. Dzięki wsparciu Kremla ma nastąpić przełom w trwających od czterech lat walkach sił reżimu prezydenta Baszara Al-Asada z rebeliantami.

Rosjanie prowadzą naloty w Syrii od wczoraj. Szef rosyjskiej dyplomacji odrzucił oskarżenia, że Moskwa atakowała cele inne niż Państwa Islamskiego. Siergiej Ławrow poinformował po spotkaniu z szefem amerykańskiego departamentu stanu Johnem Kerrym, że takie zarzuty są bezpodstawne. Dodał, że nie ma żadnej wiedzy o ofiarach śmiertelnych wśród cywilów, o czym doniesienia pojawiły się w kontekście rosyjskich nalotów. Według strony rosyjskiej, w rezultacie 20 nalotów samoloty zniszczyły składy broni i paliwa, a także pojazdy bojowe Państwa Islamskiego. Atakowano także punkty dowodzenia terrorystów i węzły łączności.

Jednak koalicja zachodnia, a także syryjskie siły bezpieczeństwa twierdzą, że Rosjanie nie atakowali pozycji Państwa Islamskiego, a okolice, gdzie są rozlokowane oddziały syryjskiej opozycji, w prowincjach Hama, Homs i Latakia. Według syryjskich opozycjonistów, podczas nalotów zginęło ponad 30 cywilów, w tym dzieci.

W ciągu doby rosyjskie samoloty wykonały około 30 nalotów na pozycje terrorystów Państwa Islamskiego. Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej ujawniło, że wysłało do Syrii ponad 50 samolotów i śmigłowców, a także oddział piechoty morskiej.

Reklama

Według agencji TASS, wczoraj rosyjskie lotnictwo bombardowało pozycji terrorystów, w tym węzły łączności, centra dowodzenia oraz magazyny paliwa i sprzętu wojskowego, łącznie osiem celów. W operacji brały udział maszyny Su-24M i Su-25. Natomiast w nocy rosyjskie samoloty atakowały cztery pozycje, w tym zakład, w którym montowano bomby pułapki, znajdujący się niedaleko Homs, magazyn amunicji w pobliżu miejscowości Idlib i punkt dowodzenia na przedmieściach Hama.

Rosyjskie resorty obrony i spraw zagranicznych zapewniają, że nie bombardują celów cywilnych. Tłumaczą przy tym, że korzystają z wywiadu satelitarnego, dronów i danych przekazywanych przez syryjską armię.

>>> Czytaj też: Polska armia silniejsza od niemieckiej? Jesteśmy 17. potęgą militarną na świecie