Dodał, że obecnie nie ma pozytywnej odpowiedzi ws. stoczni, jest za to wskazana droga, która może oznaczać uratowanie polskiego przemysłu stoczniowego.

- Spróbujemy wykorzystać tę ścieżkę, jaką komisarz (Neelie Kroes) i cała Komisja Europejska podpowiadają, (...) aby wyodrębnić z jednej i drugiej stoczni coś, co najskuteczniej może działać dalej jako stocznie i odciążyć to od zadłużeń, które, z punktu widzenia Komisji, na tych stoczniach spoczywają - powiedział premier.

Dodał, że to rozwiązanie będzie polegało na "decyzjach krajowych", które zmienią formalny charakter stoczni, ale nie zmienią istoty tych przedsiębiorstw.

Donald Tusk powiedział też, że po powrocie do Polski spotka się w tej sprawie z zespołem, który pracuje nad problemami stoczni oraz z przedstawicielami stoczni. - Gdańsk jest tutaj dość bezpieczny, (...) mówimy o Szczecinie i Gdyni - mówił.

Reklama

Premier dodał, że to "ewidentnie pomocna dłoń ze strony Komisji Europejskiej". - Do tego dochodzi oferta poważnej współpracy i poważnej pomocy społecznej, ale wymagająca w Polsce bardzo energicznych przedsięwzięć, w tym być może niektórych zmian prawa. O szczegółach będę informował za kilka dni, już w Polsce - powiedział.

- Musimy podjąć męskie decyzje, których efektem końcowym jest uratowanie przemysłu stoczniowego i tutaj jest ta nić porozumienia między Komisją, stoczniowcami i polskim rządem - zaznaczył.

Jeśli KE nie zaakceptuje przesłanych przez polski rząd planów restrukturyzacyjnych stoczni, zakłady będą musiały zwrócić pomoc publiczną. Decyzja KE spodziewana jest jeszcze w październiku.

Donald Tusk spotkał się z przewodniczącym Komisji Europejskiej Jose Manuelem Barroso. Poinformował, że rozmawiali o sprawie polskich stoczni i "szukali rozwiązania". Podkreślił, że ma dobre wrażenie, jeśli chodzi o osobiste zaangażowanie przewodniczącego Barroso.

Żuk, PAP