Grecja sparaliżowana jest kolejnym strajkiem powszechnym, tym razem przeciwko zmianom w systemie ubezpieczeniowym, które parlament tego kraju musi przegłosować jeszcze w grudniu. W strajku bierze udział zarówno cała budżetówka, jak i pracownicy prywatni.

Z portów nie wypłyną dziś promy, a komunikacja miejska będzie jeździć tylko w określonych godzinach. Dwudniowy strajk rozpoczął personel szpitalny. Związki zawodowe, które organizują protesty w centrum Aten sprzeciwiają się nowym reformom wprowadzanym przez rząd Aleksisa Tsiprasa. Oskrżają oni premiera o łamanie przedwyborczych obietnic, katastrofalną w skutkach politykę i pogłębianie zubożenia społeczeństwa.

Tymczasem część rządzącej Syrizy po raz drugi już nawołuje do strajku i protestów przeciwko działaniom swojej własnej partii. „Walka ludu ostatecznie wygra” - pisze Syriza w swojej deklaracji nakłaniającej do udziału w dzisiejszej demonstracji.

Przed greckim parlamentem zaczęła się manifestacja zorganizowana przez związki zawodowe sektora państwowego i prywatnego, Grecką Partię Komunistyczną oraz ruch „PAME”.

>>> Czytaj też: Unia Europejska grozi Grecji wykluczeniem z Schengen. Ateny muszą zabezpieczyć granice

Reklama