Na rynku tego surowca wciąż jednak do optymizmu jest daleko. Mimo że w minionym tygodniu liczba funkcjonujących wiertni w Stanach Zjednoczonych spadła aż o 26, a Rosja porozumiała się z Arabią Saudyjską i kilkoma innymi producentami ropy w OPEC do zamrożenia poziomów wydobycia, to wiele osób i instytucji działających na rynku ropy naftowej wciąż jest zdania, że niskie ceny tego surowca utrzymają się przez dłuższy czas.
W bieżącym tygodniu w Houston będzie miała miejsce konferencja IHS CERAWeek, związana z globalnymi rynkami energii. Przed tym wydarzeniem pojawiają się liczne komentarze dotyczące możliwych scenariuszy rozwoju sytuacji na rynku ropy naftowej. W pesymistycznym tonie wypowiedział się szejk Kuwejtu, Ali Chalifa al-Sabah, który powiedział, że obecna sytuacja na tym rynku przypomina mu lata 80. XX wieku, kiedy to nadwyżka ropy naftowej zmusiła jego kraj do sprzedaży surowca w pewnym momencie po cenie nawet 5 USD za baryłkę. Wówczas, po kilku latach spadku cen ropy naftowej, OPEC zdecydowało się na cięcie produkcji, jednak okazało się ono nieefektywne, bowiem nie wszystkie kraje kartelu się do niego dołączyły, a ponadto globalny popyt na ropę naftową był mniejszy od oczekiwań ze względu na masowe przerzucanie się konsumentów na samochody zużywające mniej paliwa. Dodatkowo, z krajami Bliskiego Wschodu o udział w rynku zaczęły rywalizować inne kraje, m.in. Meksyk oraz Norwegia.
Ci przedstawiciele OPEC, którzy pamiętają sytuację z lat 80., twierdzą, że obecnie mamy do czynienia z podobnym mechanizmem, który jeszcze przez dłuższy czas nie pozwoli notowaniom ropy naftowej wzrosnąć. Pesymistycznie na temat przyszłości cen ropy wypowiadają się także przedstawiciele amerykańskiego przemysłu łupkowego, który w najbardziej drastyczny sposób reaguje na spadek cen ropy. Najbardziej wyczekiwanym wydarzeniem konferencji CERAWeek będzie jednak zaplanowane na wtorek wystąpienie saudyjskiego ministra ds. ropy naftowej, Alego Al-Naimi, który będzie się zwracał bezpośrednio do amerykańskich producentów ropy z łupków po raz pierwszy od pamiętnej decyzji z listopada 2014 r. o pozostawieniu wydobycia ropy w OPEC na wysokim poziomie.
>>> Czytaj też: OZE obciąża niemieckie kieszenie. Nawet 6-krotnie bardziej niż polskie
Kukurydza
Miniony tydzień przyniósł wzrost cen kukurydzy na amerykańskim rynku, który był w dużej mierze odreagowaniem wcześniejszych przecen. Na początku poniedziałkowej sesji cena tego zboża pozostaje jednak w okolicach ubiegłotygodniowych maksimów.
Stronie popytowej na rynku kukurydzy pomagają obecnie dwa główne czynniki. Pierwszym z nich jest ożywienie eksportu kukurydzy ze Stanów Zjednoczonych – w minionym tygodniu okazał się on o ponad milion ton większy od oczekiwań. Z kolei drugim czynnikiem wspierającym ceny kukurydzy jest zagrożenie powodziowe w Argentynie, na obszarach uprawy wielu towarów rolnych, w tym kukurydzy, Argentyna znajduje się w czołówce globalnych eksporterów kukurydzy.
Jednocześnie, warto pamiętać, że światowa podaż kukurydzy jest duża – spore ilości tego zboża są eksportowane m.in. z rejonu Morza Czarnego. To kwestia, która ogranicza możliwości wzrostu cen kukurydzy.
>>> Polecamy: Tania ropa rzuci Azerbejdżan w rosyjskie ramiona? „Pomocna dłoń" z Moskwy