- Jeśli opuścimy wewnętrzny unijny rynek, doświadczymy silnego „elektrycznego szoku”, bowiem ceny energii na Wyspach wystrzelą gwałtownie w górę – mówi Amber Rudd, brytyjska sekretarz ds. energii. – Członkostwo w unijnym rynku energii gwarantuje nam bezpieczeństwo, które jest także fundamentem stabilności naszej gospodarki – dodaje. Rudd sugeruje, że gwałtowne posunięcia nie przyniosą Wielkiej Brytanii niczego dobrego.

Ostrzeżenie Rudd jest zdecydowanym głosem wsparcia dla zwolenników pozostania Wielkiej Brytanii w UE. Polityk podkreśla, że jego kraj ma jako członek dużego bloku państw większą siłę przetargową w zakresie dywersyfikacji źródeł energii oraz negocjowania cen. Dodaje, że wyjście jego kraju z UE zwiększy jego uzależnienie od Rosji, która wykorzystuje energetykę jako polityczne narzędzie.

- Nie możemy pozwolić, by nasze bezpieczeństwo energetyczne było wykorzystywane jako polityczny środek nacisku, który ma zmusić Europę do padnięcia na kolana. Tylko działając razem, unijne państwa są w stanie się temu przeciwstawić – mówi Rudd.

Sekretarz zauważa, że inwestycje krajów UE w energetyczne usługi w Wielkiej Brytanii wyniosły w 2014 roku 45 mld funtów.

Reklama

- Członkostwo w UE pozwala nam każdego roku na przyciągnięcie miliardów funtów inwestycji w nasz energetyczny system oraz łańcuch dostaw. Te inwestycje wspierają w naszym kraju 660 tys. miejsc pracy. Czy ktokolwiek naprawdę sądzi, że wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej nie spowoduje odpływu tych inwestycji i nie pociągnie za sobą dodatkowych kosztów? – pyta retorycznie Rudd.

>>> Czytaj też: Niemcy i Francja stworzą wspólny rynek energii? Polska musi zareagować