Firmy działające w branży spożywczej, podobnie jak rolnicy, mają swoją oddzielną pulę dotacji w Programie Rozwoju Obszarów Wiejskich (PROW). Ponieważ jest on przedłużeniem unijnej polityki rolnej, to zarządza nim w Polsce resort rolnictwa. Wskutek nieporozumienia między tym ministerstwem a MRR duże firmy spożywcze zostały pozbawione dostępu do środków. Chodzi o przedsiębiorstwa, które zatrudniają więcej niż 750 osób lub ich roczny dochód przekracza 200 mln euro - nie mogą skorzystać z unijnych dotacji z PROW ani z innych programów.
Niespodzianką jest to, że środki będą dla nich dostępne nie w ramach PROW, ale w Programie Operacyjnym Innowacyjna Gospodarka (PO IG).
- Zanim przedsiębiorcy będą mogli rozpocząć składanie wniosków, konieczna będzie zmiana dokumentu, który określa, kto może ubiegać się o dotacje z określonych programów unijnych - mówi Anita Wesołowska z MRR.
To w nim zostały zawarte zapisy, które uniemożliwiają liderom branży spożywczej sięganie po wsparcie.
Reklama
Z naszych informacji wynika, że zmiana zostanie zaakceptowana 17 grudnia, kiedy zbierze się komitet koordynujący wdrażanie wszystkich funduszy strukturalnych w Polsce.
- Mam nadzieję, że komitet przychyli się do naszej propozycji, szczególnie że jest ona korzystna dla przedsiębiorców - mówi Anita Wesołowska.
Branża spożywcza entuzjastycznie, ale z obawami podchodzi do pomysłu resortu rozwoju regionalnego. Jak mówi Witold Choiński, prezes Stowarzyszenia Polskie Mięso, błąd urzędników pozbawił firmy spożywcze środków na niezbędne inwestycje.
- Pozytywnie oceniamy ten pomysł. Oby na nim się nie skończyło - mówi Andrzej Pawelczak z Grupy Animex, czołowego producenta wędlin.
Dodaje, że branża spożywcza w oparciu o środki z UE na lata 2004-2006 rozpoczęła duże programy inwestycyjne, przekonana, że będzie mogła je dokończyć, korzystając z dotacji.
Witold Choiński obawia się, czy firmy spożywcze poradzą sobie z konkurowaniem o dotacje w PO IG, bo staną w szranki z firmami działającymi także w innych branżach. Zmieni się nie tylko urząd, który będzie dzielił środki z UE (z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa na Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości). Innowacyjna Gospodarka ma inną specyfikę niż PROW, bo stawia na wspieranie nowoczesnych technologii. Na przykład w najbardziej popularnym Działaniu 4.4, by mieć w tym roku szansę na uzyskanie środków z UE, w realizowanej inwestycji należało zastosować technologię stosowną na świecie nie dłużej niż trzy lata.
- Polska branża spożywcza jest pod względem technologicznym opóźniona w porównaniu z państwami zachodnimi. Dlatego też dostęp do dotacji w PO IG cieszy, bo jest szansą na zniwelowanie tej różnicy - uważa Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności.
Michał Turczyk z firmy doradczej Deloitte zwraca uwagę na to, że firmy spożywcze będą mogły w PO IG dostać większe dotacje niż w PROW. Dla przykładu przy inwestycji o wartości 20 mln zł (w kosztach kwalifikowanych) w PO IG przedsiębiorca może liczyć nawet na 10 mln zł. W PROW w tym roku duża firma mogła liczyć maksymalnie na 5 mln zł.
- W programie Innowacyjna Gospodarka są nie tylko dotacje na inwestycje, lecz także na projekty badawczo-naukowe. To zupełnie nowy instrument wsparcia - mówi Michał Turczyk.
Według niego MRR po wprowadzeniu zmiany w życie powinno zainteresować się losem małych i średnich firm spożywczych, które w PROW nie znajdą dotacji na projekty badawczo-rozwojowe czy sfinansowania współpracy z instytutami badawczymi. Takie środki są w programie Innowacyjna Gospodarka, więc dobrym pomysłem byłoby otwarcie dostępu do nich także dla mniejszych firm z branży spożywczej.
Przynajmniej 750 pracowników musi zatrudniać firma ubiegająca się o dotację