Wenezuela zmaga się z ogromnym kryzysem energetycznym. Tak radykalne ruchy w zatrudnieniu są środkiem do oszczędzania energii. Ten południowoamerykański członek OPEC musi zmierzyć się też z niskimi cenami ropy naftowej i kryzysem politycznym w kraju.

Sektor energetyczny jest niedoinwestowany, a kolejne próby dywersyfikacji źródeł energii dla kraju kończyły się niepowodzeniem.

2,8 mln pracowników państwowych już od początku kwietnia nie pracuje pięciu dni w tygodniu, zgodnie z poleceniem władz każdy piątek był dniem wolnym od pracy. Teraz liczba dni wolnych zwiększyła się do trzech, nie licząc weekendu. Na razie rozporządzenie weszło w życie na okres dwóch tygodni.

Trwająca od dawna susza, która jest spowodowana El Nino doprowadziła do ekstremalnej sytuacji w Wenezueli. Drastycznie obniżył się poziom wody na zaporze Guri, która dostarcza dwie trzecie zużywanej w Wenezueli energii. - Guri praktycznie stał się pustynią. Z wszystkich tych środków, będziemy starali się go uratować – powiedział prezydent Wenezueli.

Reklama

Niedobory wody i energii elektrycznej to kolejne problemy z jakimi muszą borykać się mieszkańcy kraju. 30 mln obywateli ma problem ze zdobyciem podstawowych produktów żywnościowych, leków, wystąpiła wysoka inflacja i pojawiły się długie kolejki w sklepach.

Rząd poinformował już wcześniej o wprowadzeniu radykalnego planu zarządzania energią elektryczną. W większości wenezuelskich stanów obowiązuje przerwa w dostępie do prądu przez cztery godziny dziennie. Protesty wywołuje fakt, że te ograniczenia nie obowiązują w stolicy, Caracas.

Prezydent zaapelował też do mieszkańców, by ograniczali korzystanie z urządzeń AGD. Zdecydowano się także na przesunięcie czasu o pół godziny, aby oszczędzać na oświetleniu.