Ban Ki-moon podkreślił w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej", że w Danii od roku 1980 udało się zwiększyć PKB o 78 proc. poprzez znaczące inwestycje w zrównoważony rozwój przy jednoczesnym minimalnym wzroście konsumpcji energii. Od roku 2005 moce wytwórcze elektrowni wiatrowych w Chinach rosły o ponad 100 proc. rocznie.

Rządowa polityka rozwoju źródeł energii odnawialnej zakłada, że do roku 2020 około 15 proc. energii Państwa Środka będzie pochodziło z pozawęglowych źródeł energii. Obecny rozwój sektora energii wiatrowej jest szybszy, niż planowano, i Chiny mogą nawet przekroczyć zakładany cel. W Niemczech sektor energii odnawialnej już generuje 240 mld dol. dochodu rocznie i daje pracę 250 tys. osób. Możliwe, że do roku 2020 znajdzie w nim zatrudnienie więcej osób niż w przemyśle samochodowym. Gdyby takie działania zostały powielone przez dużą liczbę krajów, miałoby to istotny wpływ na zahamowanie zmian klimatycznych.

Na pytanie co ze Stanami Zjednoczonymi, które nie zdecydowały się włączyć we wspólne inicjatywy na rzecz przeciwdziałania zmianom klimatycznym, takie jak protokół z Kioto, Ban Ki-moon odpowiedział: - USA być może nie ratyfikują protokołu z Kioto, ale zawsze były i są aktywnym uczestnikiem konwencji klimatycznej Narodów Zjednoczonych (UNFCCC).

"Z zadowoleniem przyjąłem ostatnie wypowiedzi prezydenta elekta Obamy i nasze rozmowy o zmianie podejścia Stanów Zjednoczonych do globalnego ocieplenia. Pozytywnie oceniam fakt, że uważa on dalszy udział w negocjacjach w ramach konwencji za priorytetowy i że chce zwiększyć efektywność energetyczną, położyć większy nacisk na technologie przyjazne środowisku i rozwinąć w swoim kraju system handlu uprawnieniami do emisji" - powiedział w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".

Reklama

Cieszą mnie też jego zapewnienia z ostatniego szczytu na temat globalnego ocieplenia w Kalifornii, że USA zamierzają zaangażować się czynnie w rozmowy na temat zmian klimatycznych i mimo kryzysu finansowego zrealizować do roku 2020 plan redukcji emisji do poziomu z roku 1990 oraz ograniczyć emisję o dodatkowe 80 proc. do roku 2050 - dodał.

Jego zdaniem gotowość Stanów Zjednoczonych do wzięcia na siebie roli przywódcy, czego oczekuje od nich reszta świata, budzi nadzieję i będzie stanowiła niezwykle istotny wkład w osiągnięcie skutecznego porozumienia klimatycznego w 2009r. w Kopenhadze.