"W sytuacjach wyjątkowych jesteśmy gotowi do obsadzenia szczególnych stanowisk, na które nie ma niemieckich kandydatów, obywatelami (innych) krajów UE" - powiedziała von der Leyen.

Od powstania Bundeswehry w 1955 roku służba wojskowa była zastrzeżona dla obywateli RFN. Von der Leyen zapowiedziała po raz pierwszy zerwanie z tymi ograniczeniami w lipcu przy okazji opublikowania Białej Księgi dotyczącej obronności.

"Spoiwem Bundeswehry nie jest narodowość ani paszport, lecz wypowiadana (przez rekrutów) przysięga" - podkreśliła minister. Jak dodała, przysięga zobowiązuje do obrony pokoju i wolności Niemiec. "To właśnie nas łączy" - mówiła von der Leyen.

Otwarcie armii dla cudzoziemców jest zgodne z planami minister, która zamierza wzmocnić współdziałanie sił zbrojnych krajów europejskich. Warunkiem służby obcokrajowców w niemieckiej armii jest zmiana ustawy o siłach zbrojnych. Zmiana konstytucji nie jest konieczna - pisze agencja dpa.

Reklama

Związek Bundeswehry - największa organizacja reprezentująca interesy żołnierzy - jest przeciwny przyjmowaniu cudzoziemców do niemieckiej armii. Zdaniem organizacji warunkiem służby jest "szczególny stosunek wierności między żołnierzem a państwem".

Von der Leyen chce przyjmować w przyszłości do Bundeswehry także osoby, które nie ukończyły nawet szkoły głównej (Hauptschule), będącej najniższym stopniem edukacji (4-letnia szkoła podstawowa + 5-letnia Hauptschule).

Niemcy zlikwidowały pięć lat temu obowiązkową służbę wojskową. Od tego czasu Bundeswehra uległa zmniejszeniu z 200 tys. do 177 tys. osób. W związku ze wzrostem międzynarodowych zagrożeń ministerstwo obrony zdecydowało o zwiększeniu liczebności wojska. W najbliższych siedmiu latach ma zostać przyjętych dodatkowo ponad 14 tys. ochotników. W telewizji i internecie resort prowadzi intensywną kampanię mającą zachęcić młodych ludzi do wstępowania w szeregi Bundeswehry.

Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)