Od znajomej, która przez ostatnie 10 lat absolutnie niczego nie wrzuciła na FB, wczoraj dowiedziałem się, że bardzo żałuje, że została dyrektorem finansowym. Bo jej prawdziwym przeznaczeniem jest – jak wynika z gwiazd – bycie księżniczką Xeną. Inna koleżanka codziennie pokazuje zdjęcie kafelków łazienkowych. I twierdzi, że jedne udają marmur, inne granit, jeszcze inne sekwoję kanadyjską w przekroju poprzecznym. Dla mnie to po prostu kafelki, jakie możecie kupić w najbliższym markecie budowlanym, ale najwyraźniej jej zdaniem to odpowiednik „Śniadania wioślarzy” Auguste’a Renoira.
Facetom, którzy do serca wzięli sobie #zostanwdomu, odbija jeszcze bardziej. Kumpel zamieścił półtoragodzinną relację live z czyszczenia swoich starych tenisówek. Nie to jednak jest najlepsze. Znacznie bardziej niż sam pomysł i jego realizacja zdumiało mnie 30 obserwatorów, którzy wytrwali z tym wybitym dziełem polskiego kina dokumentalnego do samego końca. A ten nastąpił dokładnie 15 milisekund po tym, jak w tle dało się słyszeć kobiecy głos, przypominający trochę ryczenie jaguara: „Marian, co Ty ku…a robisz w tej piwnicy już drugą godzinę? Miałeś iść po Renoira do budowlanego!”.