Nasza rozmówczyni w studiu DGP przybliżała nam znaczenie i wartość, które ma w sobie ten skrawek Stanów Zjednoczonych, jednocześnie wskazując na stojące przed nim wyzwania - klimatyczne, pandemiczne oraz te bardziej przyziemne, związane z kosztami życia i wysokimi podatkami.

Dolina Krzemowa, położona w Kalifornii i będąca centrum amerykańskiego sektora nowych technologii, rozpala wyobraźnię wielu przedsiębiorców, którzy chcieliby pójść ścieżką Steve’a Jobsa czy Marka Zuckerberga. Większość z nas zna ją jedynie z filmów lub książek o gigantach nowych technologii.

W tym kontekście miejsce to jest trochę, jak mityczne eldorado w wersji dla firm z branży technologicznej. Warto przedrzeć się przez mgiełkę mitu i dowiedzieć się, czym naprawdę jest Dolina Krzemowa. Dzięki naszej rozmówczyni mogliśmy usłyszeć, że z jednej strony, jest to miejsce bogate różnorodnością społeczną, talentami i pieniędzmi na wdrażanie nowych pomysłów technologicznych oraz gotowe włączyć się w rozwiązywanie współczesnych wyzwań. Z drugiej jednak niewolne od problemów, jak szalejące pożary i złej jakości powietrze oraz wysokie koszty życia i drakońskie podatki.

Pytaliśmy o specyfikę tego miejsca, o to, czy jest otwarte na osoby z głową pełną pomysłów oraz jak skorzystać z możliwości, które oferuje. Chcieliśmy się dowiedzieć, czy decyzja Oracle i Hewlett Packard Enterprise o przeniesieniu swoich siedzib do Teksasu i wyprowadzka Elona Muska są początkiem końca Doliny Krzemowej. Rozmawialiśmy też o tym, jak to bogate technologicznie miejsce wytrzymało konfrontację z przeciwnikiem z innej rzeczywistości - z koronawirusem.

Reklama