Opracowaliście rozwiązanie, które podnosi jakość dźwięku odtwarzanego przez systemy audio. To coś, co przedstawiacie jako technologię, która może zrewolucjonizować rynek muzyki. W jaki sposób?

Mariusz Lachowicz, prezes Yayuma: Rozwiązanie pozwala na naprawienie sygnału dźwięku i to bez względu na to, gdzie będzie miało ono zastosowanie. Zaczęliśmy oczywiście od muzyki, przez co mamy już skonstruowane własne procesory dźwięku. Są to procesory analogowe, przez co nie ma żadnej ingerencji w jakość dźwięku. Idea całego naszego wynalazku to wzór matematyczny. Proszę sobie wyobrazić, że słucha pani muzyki na bardzo wysokiej klasy sprzęcie Hi-fi. Wszystko co zostało do tej pory nagrane, jest prawidłowo zarejestrowane na winylu czy na płycie CD. To co odtwarzamy, ulega zaś zniekształceniu przez głośniki, cewki itd. oraz przez prawa matematyki i fizyki. Dźwięk zostaje spłaszczony, czyli traci niskie i wysokie tony oraz drgania harmoniczne, przez co mamy dostęp tylko do części nagranej informacji. Dlatego ludzie wykorzystują różnego rodzaju korektory dźwięku, podbijają wysokie dźwięki, basy, dodają niskie tony itd. i robi się z tego karykatura dźwięku. Podczas użycia naszej technologii, czy to w wersji software czy to w wersji hardware, fala dźwięku przechodzi przez modyfikacje dzięki zastosowaniu wzoru matematyczno-fizycznego, co sprawia, że odzyskujemy 100 proc. informacji z pierwotnej wersji dźwięku. Miałki dźwięk z dwóch głośników staje się kulisty i wypełnia całą przestrzeń.

Wspomniał pan, że zaczęliście od muzyki. Gdzie jeszcze może znaleźć zastosowanie ta technologia?

Jesteśmy na etapie bardzo wczesnych prac rozwojowych w obszarze medycyny. Chodzi na przykład o aparaty słuchowe. Okazuje się, że ludzie, którzy nie słyszeli pewnych dźwięków nawet w przypadku używania bardzo drogich aparatów słuchowych, zaczynają je wyłapywać. Technologia może znaleźć zastosowanie również w przypadku ultrasonografów: wszędzie tam, gdzie powstaje fala dźwiękowa, okazuje się, że możemy uzyskać znacznie obraz znacznie wyraźniejszy i dużo lepszej jakości. Wdrożenie jest możliwe również w branży militarnej, gdzie wykorzystuje się sonary. Każdy fala dźwiękowa, która wraca może być dużo bardziej użyteczna. Wiemy na pewno, że technologia jest skuteczna w przypadku branży muzycznej i może być wykorzystywana na koncertach. To rozwiązanie radykalnie zmienia jakość dźwięku.

Reklama

Na przykład na Stadionie Narodowym, który znany jest z kiepskiej akustyki, też?

Jak najbardziej tak. Na razie jednak przeprowadziliśmy testy w Sali Koncertowej w Tychach i na stadionie w Krakowie. Technologia została wykorzystana m.in. podczas jednego z koncertów pani Darii Zawiałow. Naszej technologii używano również podczas ubiegłorocznego Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

Czy technologię da się przenieść również na dźwięk w video? Nie od dziś narzekamy przecież na to, że w polskich filmach źle słychać dialogi?

Oczywiście. Mogę uchylić rąbka tajemnicy i powiedzieć, że przez kilkanaście miesięcy prowadziliśmy zaawansowane rozmowy z Rocket Pictures, czyli ze studiem produkcyjnym założonym przez Eltona Johna. Gdyby nie to, że wybuchła pandemia, to odwiedziłbym w Los Angeles samego Eltona Johna. Negocjacje nie zakończyły się jednak sukcesem, ponieważ oczekiwania studia były za duże, to znaczy, chcieli zbyt wiele od razu od nas wchłonąć. A ponieważ od 22 lat prowadzę biznes w różnych branżach, począwszy od Winnicy Gródek nad Dunajcem po fabrykę porcelany w Katowicach, to nie chciałem popełnić błędu, który popełniło już bardzo dużo startupów, które oddały się za bezcen na bardzo wczesnym etapie rozwoju, a później ktoś czerpał z tego miliardowe zyski. Uzyskaliśmy patenty prawie na całym świecie.

No właśnie. Mało kto wie, że patent trzeba uzyskać w każdym kraju osobno.

Zaczęliśmy od tego, że dostaliśmy patent w Chinach i w Rosji. Potem w Stanach Zjednoczonych, Japonii, w Korei Południowej, w Indiach. Obecnie brakuje nam tylko jednego istotnego patentu. Po jego zdobyciu, myślę, że będziemy pokrywali światowy rynek producentów i konsumentów w 90 proc. Nasz patent próbowały obalić różne firmy, ale nikomu się to nie udało. A przyznam szczerze, że uzyskanie patentu w tak hermetycznej branży, jest bardzo trudne. Dlatego nasza technologia to musi być coś naprawdę przełomowego. Zainwestowałem w tę firmę, bo uwierzyłem w ten projekt. Doszedłem do wniosku, że jeżeli wszyscy o coś walczą i twierdzą, że czegoś nie da się zrobić, to coś jest na rzeczy.

Wasze rozwiązanie będzie dedykowane również dla konsumentów indywidualnych? Będzie można kupić sprzęt poprawiający jakość dźwięku do domu?

Tak, takie są plany. Ścieżki rozwoju będą następujące. Chcemy uruchomić aplikację na telefony, która będzie działać w modelu subskrypcyjnym, np. jak Spotify. Dzięki niej użytkownicy będą mogli słuchać muzyki na zupełnie innym poziomie. Będą też hardware’y, sprzęty bardziej audiofilskie. Na razie wykonaliśmy 10 sztuk i na targach we Frankfurcie w 2017 roku otrzymaliśmy nagrodę za najlepszy wynalazek w dziedzinie muzyki. Mamy już urządzenia studyjne – procesory, które można wykorzystywać w studiu nagrań czy podczas koncertów tak, aby realizacja online na żywo odbywała się już przy użyciu naszej technologii. Sama technologia będzie więc dostępna od progu – powiedzmy - 1,99 dolara w przypadku subskrypcji po 1 mln dolarów za wersję high-end.

Kiedy możemy spodziewać się pierwszych komercyjnych zastosować waszej technologii?

Pierwsza połowa 2023 roku. Naszym celem jest to, żeby stworzyć z naszego produktu standard muzyczny, tak jak jest standard CD czy standard Dolby. Chcemy też, aby nasza firma rozwinęła też inne sektory, tak jak sektor medyczny czy wojskowy, przy użyciu własnych środków. A stworzenie własnego standardu powoduje, że przez 25 kolejnych lat – bo taki okres obejmuje patent – firmy musiałyby płacić nam opłaty licencyjne, a my moglibyśmy rozwijać inne produkty. A mamy kilka bardzo ciekawych, nowych pomysłów na rozwiązanie problemów, które wszystkim wydają się już rozwiązane, a naszym zdaniem nie są.

Rozmawiała Dominika Pietrzyk