O polityce zarządzania zasobami ludzkimi Amazona dla CNN Business pisze Brian Fung.

Ponura przyszłość dla lubiących z domu

Pracownicy mają prawo nie zgadzać się z polityką pracy stacjonarnej Amazona, ale nie mają prawa jej lekceważyć. Takie jest stanowisko Andy’ego Jassy’ego. Wieszczy, że osoby nadmiernie przywiązane do pracy zdalnej mają dość ponure perspektywy dalszego zatrudnienia w firmie. Nie podoba się to zwłaszcza tym pracownikom, którzy rok temu zostali zatrudnieni, aby pracować w trybie home office.

Reklama

Swoje stanowisko Jassy uzasadnia pobudkami biznesowymi. Jak twierdzi, przejście w tryb pracy zdalnej było spowodowane różnorakimi czynnikami, przede wszystkim – rozwojem pandemii COVID-19. Dane były ograniczone, a decyzję należało podjąć. Według Amazona firma zawsze oficjalnie informowała, że jej podejście do zdalnego tryby pracy będzie ewoluować wraz ze zmieniającymi się warunkami epidemii koronawirusa.

Raz, dwa, trzy, Wielki Brat patrzy

Na początki sierpnia wielu pracowników Amazona otrzymało maile z informacją, że firma zdaje sobie sprawę, iż nie bywają w biurze tak często, jak życzy sobie tego pracodawca. Był to wyraźny sygnał dla zatrudnionych – Wielki Brat patrzy.

Wcześniej, w maju, w Amazonie odbyły się protesty pracownicze przeciwko polityce powrotu do biura. Podejście firmy zatrudnieni określili mianem „sztywnego” i zrównującego różnorakie potrzeby jednostek ludzkich. Organizatorzy twierdzą, że w protestach brało udział 1000 osób. Liczbę tę kwestionuje sama korporacja, utrzymując, że w strajk zaangażowanych było ok. 300 pracowników.