Rozmawialiśmy o tym, co napędza startujących przedsiębiorców do ciężkiej pracy, czy chcą rozwiązywać trudne problemy współczesności oraz jaka jest rola takiej potęgi, jak Google w wybieraniu celów i kształtowaniu postaw.

W listopadzie 2015 roku na warszawskiej Pradze powstał Campus Google, regionalne centrum wspierania startupów. Polska była wówczas już ćwierć wieku od rozpoczęcia transformacji ustrojowo-gospodarczej i ponad dziesięć lat po wejściu do Unii Europejskiej. Minęło kolejne 5 lat, a nasza rzeczywistość zmieniła się w sposób diametralny. Od ponad półtora roku świat nie może wyjść z pandemii, a zapowiadana i długi czas ignorowana zapaść klimatyczno-środowiskowa materializuje się na naszych oczach.

W takiej sytuacji, to właśnie nowe technologie mogą być źródłem nadziei, że choć stajemy wobec nadzwyczajnych wyzwań, to wyjdziemy z nich obronną ręką. Warunkiem jest jednak, żeby aktywizacja w tym zakresie była rzeczywista i natychmiastowa. A na pewno zdecydowanie bardziej ambitna i odważna, niż niemrawe działania polityczne.

Dlatego też, korzystając z możliwości porozmawiania z człowiekiem, który od lat funkcjonuje w środowisku startupów wspieranych przez firmę Google postanowiłem dowiedzieć się, czy te nadzieje, pokładane w firmach technologicznych nie są płonne. Bo choć przedsiębiorcy, często są najbardziej dynamiczną częścią społeczeństwa, to zagadką pozostaje, jak odpowiedzą na pytanie, które kiedyś Steve Jobs miał zadać Johnowi Scully - czy chcą sprzedawać słodzoną wodę, czy zmieniać świat.

Reklama

I kolejne pytanie - czy odpowiedź, na którą wszyscy czekamy doprowadzi do lepszych skutków, niż te, które stały się udziałem firmy Apple.

Zapraszamy do obejrzenia wywiadu.