Ze Sławomirem Jastrzębowskim rozmawia Robert Mazurek
Wielkie zdjęcie prezydenta Andrzeja Dudy, a na nim tytuł: „Trzymał córkę, bił po twarzy i wkładał jej rękę w krocze”.
Widziałem tę okładkę „Faktu”.
Czemu oni to zrobili?
Reklama
Motywacje mogą być polityczne, biznesowe lub moralne. Wyniki wyborów pokazują, że połowa Polaków jest przeciwna PiS, a my jesteśmy z wami, proszę, jesteśmy waszą gazetą.
To kalkulacja wydawcy czy redakcji?
Redakcji, znam naczelną „Faktu” Kasię Kozłowską, i wiem, iż nie da się nią sterować.
Wszystkie tytuły RASP są opozycyjne. Co za przypadek…
Tym naczelnym nikt nie musi niczego dyktować, po prostu takich redaktorów wybrano według klucza. Efekt? Realizują swoją wizję, akurat zgodną z nowoczesną, lewicowo-liberalną linią RASP.
Czy gazeta chciała sama, czy zgadywała oczekiwania wydawcy na jedno wychodzi.
Ale to nie tak, że Kozłowska zrobiła tę okładkę, bo kazali jej Niemcy. To po prostu nieprawda.
Tym gorzej dla Kozłowskiej. Wyleci z pracy?
Nie sądzę.
Jej poprzednik Robert Feluś za okładkę z Leszkiem Millerem „Ojciec wybrał politykę, a syn sznur” został wyrzucony.
A nie powinien. Popełnił błąd, powinien dostać naganę, ale za takie rzeczy nie wyrzuca się z pracy. To było bardzo niefortunne, jednak w takich sytuacjach naczelnego się broni. I to mimo fatalnego błędu, jaki został popełniony.
Tam był fatalny błąd, a tu?
Mnie się nie podoba to, co zrobiono.
Ale nie nazwie pan tego „fatalnym błędem”?
Nie nazwę.

Cały wywiad z Sławomirem Jastrzębowskim przeczytasz w Magazynie Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP