Rolnicy z całej Polski zapowiedzieli na piątek protest, który ma potrwać przez 30 dni. Będzie on polegał m.in. na blokadzie przejść granicznych z Ukrainą. Decyzje o akcji protestacyjnej podjął m.in. zarząd NSZZ Solidarność Rolników Indywidualnych. Powodem protestu jest m.in. niedawna decyzja Komisji Europejskiej o przedłużeniu bezcłowego handlu z Ukrainą do 2025 roku.

Minister rozumie postulaty protestujących

O sytuację rolników Siekierski został zapytany w Programie I Polskiego Radia. Jak podkreślił, mają oni "słuszne oczekiwania, żądania, aby ograniczyć nadmierny napływ towarów z Ukrainy, ale także z innych rynków pozaeuropejskich na obszar UE, w tym szczególnie do Polski".

Reklama

"Polska i inne kraje graniczne najbardziej odczuły decyzję UE o liberalizacji handlu, otwarciu UE na napływ towarów z Ukrainy bez ceł, bez kontyngentów. To miała być forma pomocy Europy dla Ukrainy. My rozumiemy pomoc, Polacy udzielili tej pomocy w sposób bardzo zdecydowany, z serca i myślę, że wszyscy to wiemy i jesteśmy z tego dumni" - powiedział.

Rozmowy dwustronne remedium na problemy rolników

Minister rolnictwa przyznał, że skłania się ku ograniczeniu importu towarów, które "będzie monitorowane, aby nie naruszyć rynku polskiego".

"W tej sprawie prowadzimy rozmowy dwustronne z Ukrainą. Chcemy ustalić pewne wielkości, kwoty, które będziemy kontrolować. Jeśli któregoś towaru byłoby za dużo i naruszałoby to rynek, to wtedy jest blokada, bo pamiętajmy, że handel obowiązuje w obie strony. My także eksportujemy na obszar Unii, do innych krajów. Oczywiście, jesteśmy niekonkurencyjni wobec rolnictwa ukraińskiego, które produkuje w wielkiej skali. Także tutaj przyjmuję argumenty rolników" - zapewnił.

Dodał, że "w pewnych obszarach będzie potrzebna całkowita blokada, tak jak jest w zbożu". "Może być potrzebna w cukrze, jeśli będzie zbyt duży napływ. Może być potrzebna przy drobiu. Analizujemy to i z takimi wnioskami będziemy występować do Komisji, ale także chcemy to ustalić w relacjach z Ukrainą" - zaznaczył Siekierski.

Minister ocenia formę protestu

Według szefa MRiRW, blokada dróg to dopuszczalna forma protestu. "Mieliśmy spotkanie z przedstawicielami wszystkich związków zawodowych organizacji rolniczych trzy dni temu i spotkanie z przedstawicielami izb rolniczych, z samorządem rolniczym. Prosiliśmy, żeby te protesty były jak najmniej uciążliwe dla obywateli, natomiast żeby miały pewien przekaz informacyjny, dlaczego rolnicy protestują, z czego to wynika. Wynika to z ich trudnej sytuacji ekonomicznej. Rolnicy nie mają pieniędzy na zakup nawozów" - zwrócił uwagę.

Wojciechowskiego list z poparciem protestu

W czwartek do protestujących polskich rolników zwrócił się unijny komisarz ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski. W liście otwartym zaznaczył, że „jest z nimi, szanuje protesty i wspiera postulaty”.

Jednocześnie komisarz wylistował postulaty, które już zostały spełnione. Wśród nich wymienił wstrzymanie lub ograniczenie importu ziarna, cukru, drobiu i jaj z Ukrainy, zwiększenie poziomu funduszy rolnych dla Polski i dopłat bezpośrednich oraz wycofanie ograniczeń w stosowaniu pestycydów.

W drugiej części listu Wojciechowski wskazał natomiast te postulaty, które dopiero mają być zrealizowane. Tu wymienił m.in. tymczasowe zwolnienie rolników z sankcji za nieprzestrzeganie warunków Wspólnej Polityki Rolnej, znaczące zwiększenie budżetu rolnego po 2027 r. czy zluzowanie obostrzeń biurokratycznych przy ekoschematach, na które polscy farmerzy narzekają od dawna.

autor: Daria Porycka (PAP), Nikodem Choinowski (DGP)