W polityce odpadowej brakuje systemowości i holistycznego podejścia, za to można zaobserwować kolejne rewolucje, których koszty ponoszą przede wszystkim mieszkańcy. – W ostatnich latach średnia cena (wywozu odpadów – red.) dla mieszkańca w Polsce wzrosła o ponad 200 proc. W tym czasie średnia inflacja wzrosła o niecałe 50 proc., co oznacza, że powodem wzrostu ceny nie były wcale zmiany wynikające ze wzrostu kosztów, tylko nieustannie zmieniające się podejście do gospodarki odpadami – powiedział Kamil Majerczak, CEO PreZero w Polsce, podczas dyskusji „Co zrobić z odpadami”.
– Kiedy spojrzymy na średnią łączną cenę (wywozu odpadów – red.) dla mieszkańca w Europie z uwzględnieniem państw i miast w Europie Zachodniej, to okaże się, że średnia cena w dużym mieście w Polsce jest zbliżona do tych, jakie płacą mieszkańcy w Niemczech, Holandii czy w Szwecji – dodał. Jak podkreślił, kolejne rewolucje w podejściu do gospodarki odpadami w Polsce spowodowały, że mieszkaniec sponsoruje bardzo drogi system, który jest efektem braku jednej, spójnej wizji.
Najnowszą rewolucją, którą – zdaniem przedsiębiorcy – zasponsoruje mieszkaniec, jest sposób, w jaki jest w Polsce wprowadzany system kaucyjny. Zgodnie z intencją ustawodawcy wdrożenie systemu ma pomóc w osiągnięciu wymaganego przez Brukselę poziomu recyklingu, a tym samym uchronić Polskę przed karami finansowymi, które grożą za jego niewypełnienie.
– Idealnie wdrożony system kaucyjny w Polsce podniósłby poziom recyklingu maksymalnie o 0,5 proc. Tymczasem sposób, w jaki chcemy to zrobić, spowoduje, że średnia cena dla mieszkańca po wprowadzeniu systemu kaucyjnego wzrośnie miesięcznie o 1,5 zł. Mieszkańcy zapłacą zatem 600 mln zł za system kaucyjny, który ma zmniejszyć kary za niezrealizowany poziom recyklingu jedynie o 200 mln zł – wyliczał CEO PreZero w Polsce. Jak podkreślił, biznes nie jest przeciwny systemowi kaucyjnemu, ale sposobowi jego wprowadzania: w przypadku gospodarki odpadami potrzebna jest dyskusja o faktach.
Kamil Majerczak przypomniał, że do realizacji wymaganych celów, w tym poziomów recyklingu, są potrzebne inwestycje w infrastrukturę, takie jak instalacje do recyklingu czy instalacje do termicznego przetwarzania odpadów. Taki priorytet identyfikuje zresztą zarówno Krajowy Plan Gospodarki Odpadami, jak i powstałe w ostatnich latach niezależne, specjalistyczne raporty opisujące stan krajowej gospodarki odpadami. Także przedstawiciele resortu klimatu dostrzegają kluczowe wyzwanie sektora, jakim jest zasypanie olbrzymiej luki inwestycyjnej w tym obszarze.
– Musimy inwestować, a trudno inwestować, jeżeli każda inwestycja jest finansowana przez mieszkańców – stwierdził. W jego ocenie, żeby zapełnić lukę inwestycyjną, potrzebne jest dodatkowe finansowanie. W tym zaś kontekście znaczenia nabiera wdrożenie rozszerzonej odpowiedzialności producenta za odpady opakowaniowe (ROP).
– Wszyscy jesteśmy po jednej stronie. Chcemy, żeby strumień odpadów był w odpowiedni sposób odzyskiwany i zagospodarowywany, żebyśmy nie tonęli w śmieciach – powiedziała Janina Orzełowska, członek zarządu województwa mazowieckiego. Zgodziła się też co do kluczowej roli rozszerzonej odpowiedzialności producentów w gospodarce odpadami. Jak oceniła, ten, kto śmieci, powinien odpowiadać i ROP jest potrzebny.
– Mówimy o tym jako samorząd województwa od kilku lat – powiedziała. Przyznała też, że elementem, który wiąże ręce samorządom, jest zmieniające się w ciągle prawo.
Równie istotnym tematem jak systemowe podejście do odpadów jest traktowanie ich jako zasobu. CEO PreZero w Polsce przypomniał, że rocznie Polska generuje ok. 13,5 mln t odpadów komunalnych, a każda tona kryje w sobie potencjał.
– Możemy go wykorzystać dzięki termicznemu przekształcaniu, produkując energię i ciepło, możemy wykorzystać dzięki budowie biometanowni i produkować z tego nisko- albo zeroemisyjne paliwo, możemy mówić o recyklingu chemicznym, mechanicznym. Przy stale rosnących wymogach regulacyjnych, w tym środowiskowych, trzeba poszukiwać optymalnych, szytych na miarę rozwiązań dla każdej tony odpadów – tłumaczył.
Na rosnący strumień odpadów od mieszkańców zwróciła uwagę Janina Orzełowska. Jak zauważyła, ilość śmieci rośnie, bo poprawia się jakość życia. Zużywamy coraz więcej półproduktów i marnujemy dużo żywności. Dlatego kluczową rolę do odegrania ma edukacja. Wzrost świadomości ułatwi prowadzenie właściwej gospodarki odpadami, a nawet ograniczenie ich ilości.
Na rolę edukacji zwrócił uwagę również Adam Chwieduk, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania w m.st. Warszawie. Jak przypomniał, w stolicy zagospodarowuje się rocznie ok. 700 tys. t odpadów. W kontekście budowania postaw proekologicznych podstawą jest, w jego ocenie, edukacja dzieci, które nie tylko nabierają prawidłowych nawyków, lecz także przenoszą dobre wzorce na rodziców. W ostatnich latach wyzwaniem dla dużych miast była również edukacja wśród imigrantów z Ukrainy, dla których zasady selektywnej zbiórki odpadów stanowiły nowość.
O edukacji z perspektywy biznesu mówiła Anna Borys, senior director, government relations Europe w McDonald’s. Podkreśliła, że bez konsumentów „gospodarka obiegu zamkniętego się nie wydarza”, dlatego znaczenia nabierają kampanie edukacyjne. Po jednej z nich firma odnotowała wzrost poziomu segregacji odpadów w restauracjach.
Sieć McDonald’s, musiała się zmierzyć nie tylko z problemem segregacji odpadów, lecz także z kwestią przetwarzania jednorazowych opakowań na żywność – w większości zabrudzonych i trudnych do przetworzenia. W rezultacie wspólnie z recyklerem zainwestowała w technologię, która pozwala odzyskiwać włókna papierowe z opakowań. Obecnie przetwarza 800 t zużytych opakowań miesięcznie.
Dyskusja pokazała, że problem właściwego ułożenia gospodarki odpadami jest skomplikowany. Niemniej jednak można go rozwiązać, jeśli odpowiednie działania są prowadzone na różnych poziomach – decydentów, biznesu i społeczeństwa. Kluczowe jest jednak, aby były to działania spójne, systemowe i holistyczne, a nie fragmentaryczne i oderwane od siebie, a przez to ignorujące istniejące i potencjalne synergie w systemie.
Organizator
Partner relacji