Nie tylko Polska mówi o wpływie Rosji na ceny gazu w Europie. Podobne sugestie pojawiły się m.in. w stanowisku Międzynarodowej Agencji Energetycznej. Choć perturbacje na rynkach surowców mają złożone przyczyny, organizacja nie pozostawia wątpliwości: rola Moskwy i jej możliwości w zakresie łagodzenia deficytu błękitnego paliwa są znaczące. – MAE jest zdania, że Rosja mogłaby robić więcej, żeby zwiększyć dostępność gazu dla Europy i zapewnić wystarczające zapasy na zimowy sezon grzewczy – oświadczył szef MAE Fatih Birol.
Przypuszczenia, że Moskwa wykorzystuje kryzys, aby wymusić szybsze dopuszczenie do eksploatacji Nord Stream 2, implicite potwierdziła sama strona rosyjska. Wicepremier Aleksander Nowak stwierdził, że sprawna certyfikacja i umożliwienie przesyłu NS2 pomoże uspokoić sytuację na rynku. Wcześniej Władimir Putin przyznał, iż Rosja mogłaby zwiększyć produkcję gazu na rynek europejski. Bardziej wprost myśl o związku między dostawami a NS2 wyraził wiceszef komisji spraw zagranicznych rosyjskiej Rady Federacji Władimir Dżabarow. – NS2 może zostać uruchomiony jeszcze w tym roku. W innym przypadku Europa zamarznie – powiedział.
Z odpowiedzi niemieckiego ministerstwa gospodarki i energii na pytania DGP wynika jednak, że rząd w Berlinie, którego szefowa, kanclerz Angela Merkel, jeszcze kilka miesięcy temu zapewniała, że nie dopuści do wykorzystywania przez Kreml gazu jako broni, nie dostrzega problemu w działaniach Rosji ani w rosnącej zależności Europy od pozyskiwanego od niej surowca.
Reklama