"Natychmiast sprawdziliśmy dane ze stacji analitycznej. Nie było żadnego problemu z tlenem, z czymkolwiek. Także oględziny na miejscu niczego nie wykazały. Z naszego punktu widzenia nie ma mowy o wypadku" - powiedziała rzeczniczka „Povodi Odry” Szarka Vlczkova. Dodała, że mogło się na przykład zdarzyć, że ryby zdechły jakiś czas wcześniej z przyczyn naturalnych, a teraz zostały wymyte przez wodę po deszczach. Jej zdaniem 30 kilogramów śniętych ryb, o których poinformowała strona polska, to niewielka ilość.

O śniętych rybach koło Chałupek poinformował we wtorek wieczorem wojewoda Śląski Sławomir Kłosowski. Z wody wyłowiono ok. 30 kg. Próbki tkanek zostały wysłane do badania. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska pobrał także do badań próbki wody. Pierwsze oględziny wskazują, że śnięte ryby przebywały w wodzie od kilku dni i jest bardzo prawdopodobne, że przypłynęły z Czech - podano w komunikacie polskiego Ministerstwa Klimatu i Środowiska.

Śnięcie ryb w Odrze na granicy polsko-czeskiej w tym roku badały polskie i czeskie instytucje w lipcu tego roku. Wykryto wówczas około jednej tony martwych ryb. Czeska Inspekcja Ochrony Środowiska, która zajmowała się sprawą, stwierdziła, że śmierć ryb była spowodowana ekstremalnymi upałami połączonymi z obfitymi opadami deszczu. W wodzie wystąpił niedobór tlenu, na co nałożyło się uwolnienie osadów ze ścieków.

Z Pragi Piotr Górecki

Reklama