Z przekazanych DGP przez EBI wyników badania wynika: jesteśmy przekonani – i to najbardziej ze wszystkich obywateli Unii Europejskiej – że walka ze zmianami klimatu zwiększy naszą siłę nabywczą, a transformacja musi się odbyć nawet wtedy, jeśli pociągnie za sobą wzrost nierówności.

W ciągu ostatnich dwóch lat poczucie, że działania państwa w obronie klimatu zwiększą siłę nabywczą Polaków nieznacznie wzrosło – w tym roku uważało tak 46 proc. respondentów, a dwa lata temu 43 proc. Jest to trend odwrotny do europejskiego – dziś uważa tak obecnie 27 proc. badanych, podczas gdy dwa lata temu było to 38 proc.

ikona lupy />
Odsetek badanych uważających, że działania podjęte przez rząd w celu zwalczenia skutków zmian klimatu i ochrony środowiska naturalnego przyczynią się do zwiększenia ich siły nabywczej / Media / The European Investment Bank Climate Survey, 2023
Reklama

W jaki sposób transformacja klimatyczna miałaby wpłynąć na zasobność naszych portfeli? Na to pytanie odpowiada nam opublikowany we wrześniu raport Europejskiego Banku Centralnego (EBC).

W opracowaniu badane są skutki trzech scenariuszy: „przyspieszonej transformacji” (oznaczającej redukcje emisji do 2030 r. zgodnie z porozumieniem paryskim), „przejścia z opóźnieniem” (w którym przyspieszenie transformacji następuje dopiero w 2026 r., ale i tak udaje się osiągnąć cele porozumienia paryskiego) oraz „opóźnionej transformacji” (w której cele porozumienia paryskiego nie są spełnione do 2030 r.).

Okazuje się, że najbardziej opłacalnym scenariuszem dla gospodarstw domowych i przedsiębiorstw jest „przyspieszona transformacja". Wynika to z tego, że jeśli inwestycje w odnawialne źródła energii (OZE) nastąpią z wyprzedzeniem, szybciej zaczną się także spłacać, co wpłynie pozytywnie na ceny energii płacone przez gospodarstwa. „Opóźniona transformacja", oznaczająca późniejsze przejście na zieloną energię, to większe ryzyko dla firm, szczególnie w energochłonnych sektorach. Przedsiębiorstwa z kolei mogą starać się to przenieść na konsumentów.

Dostrzegamy ryzyko zmian klimatycznych

Ankieta „The EIB Climate Survey” pokazuje również, że Polacy są pozytywnie nastawieni do skutków, jakie transformacja będzie miała na inne aspekty ich codzienności. Dwa lata temu 59 proc. z nas uważało, że akcje podejmowane w celu walki ze zmianami klimatu polepszą ich jakość życia (jedzenie, zdrowie, wygodę życia), a dziś myśli tak już 65 proc. polskich respondentów.

Według raportu, 40 proc. Polaków uważa skutki zmian klimatu i degradację ekologiczną za jedno z trzech największych wyzwań, przed którymi stoi nasz kraj.

- Każdy z nas osobiście obserwuje ogromne zmiany, jak susze czy wysokie temperatury i zaczynamy łączyć kropki. Paradoksalnie, te zjawiska pomagają nam w zrozumieniu, jak poważnym wyzwaniem musimy sprostać – ocenia dla DGP Krzysztof Ślebioda, prezes fundacji Pracownia Zrównoważonego Rozwoju.

W to lato Instytut Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa po raz kolejny alarmował o panującej w całym kraju suszy – wody brakowało w każdym województwie i dla wszystkich rodzajów roślin. Tegoroczne lato było też najgorętszym w historii pomiarów - średnia globalna temperatura była o 0,66 stopni Celsjusza wyższa niż średnia.

Nie z mojego portfela

Powyższe wyniki mogą pozytywnie zaskakiwać. Jest jednak pewien haczyk. Otóż doceniamy skutki walki w obronie środowiska i klimatu, zgadzamy się na nie, ale pod jednym warunkiem – że nie naruszą one naszego budżet osobistego.

ikona lupy />
Odsetek badanych uważających, że rząd powinien zająć się kwestiami klimatu, nawet jeśli będzie to miało wpływ na ich budżet osobisty / Media / The European Investment Bank Climate Survey, 2023

Jak wynika z ankiety EBI, wraz z Rumunami i Czechami zajmujemy ostatnie miejsce jeśli chodzi o skłonność do partycypowania w kosztach walki ze zmianami klimatycznymi. Skąd taka niechęć?

- Przez ostatnich kilka lat polityka rządu przyzwyczaiła nas do myśli, że nawet jeśli kryzys klimatyczny będzie wymagał pewnych wyrzeczeń, to albo państwo obroni nas przed tymi kosztami, albo je zapłaci, a my osobiście nie będziemy musieli do tego nic dołożyć – ocenia Ślebioda z fundacji Pracownia Zrównoważonego Rozwoju, dodając, że jest to mylne podejście, ponieważ państwo nie ma żadnych własnych pieniędzy, tylko dysponuje naszymi.

Z kolei Andrzej Kassenberg z fundacji Instytut na rzecz Ekorozwoju i Koalicji Klimatycznej tłumaczy tę niechęć faktem, że Polacy nie czują się zamożnym społeczeństwem na tle innych krajów Unii.

– Jednocześnie przez media jesteśmy karmieni głównie informacjami o kosztach transformacji – tu 500 mld zł, tam 700 mld zł – a nie o korzyściach. Mało mówi się w Polsce o tym, że przejście na zrównoważoną gospodarkę poprawi bezpieczeństwo i zdrowie Polaków – dodaje w rozmowie z DGP Kassenberg. Zwraca też uwagę na niski poziom zaufania Polaków do rządu przez co niechętnie przekazujemy pieniądze decydentom, nawet jeśli de facto jesteśmy gotowi do ponoszenia kosztów ochrony klimatu.

Deklaracje, za którymi nie idą czyny

Zaskakująco wygląda również zestawienie nacji, które uważają, że transformacja klimatyczna jest nieodzowna, nawet jeśli miałaby spowodować wzrost nierówności. Uważa tak aż 39 proc. Polaków– mimo że jest to mniej niż połowa respondentów, to znaleźliśmy się na szczycie europejskiego rankingu. Taki sam wynik odnotowała Finlandia, a Szwecja i Dania – o 2 pkt proc. mniej. O ile bardzo wysoki odsetek wskazań wśród krajów skandynawskich nie jest zaskoczeniem, o tyle wyniki Polski – już tak.

ikona lupy />
Odsetek badanych uważających, że przejście na gospodarkę niskoemisyjną jest konieczne, nawet jeśli spowoduje pogłębienie nierówności / Media / The European Investment Bank Climate Survey, 2023

Eksperci wskazują jednak, że są to odpowiedzi deklaratywne, za którymi – niestety – nie idą czyny. - Jak łatwo zauważyć, odpowiedź na to pytanie nie wymaga od respondentów jeszcze wzięcia osobistej odpowiedzialności za zmiany klimatyczne. Można sobie wyobrazić, jak osoba odpowiadająca na pytanie mówi: „katastrofa klimatyczna jest faktem, niech ktoś w końcu coś z tym zrobi” – tłumaczy Krzysztof Ślebioda z PZR.

Wtóruje mu Kassenberg. – Wielu Polaków deklaruje, że chciałoby kupować lokalną, zdrową żywność czy samochód elektryczny, ale ich po prostu na to nie stać, choć występują pojedyncze przykłady korzystnych zmian. Jednak bez reform systemowych trudno oczekiwać powszechnego włączenia się w transformację klimatyczną.

Można też spekulować, czy osoby odpowiadające na to pytanie nie zakładały, że znajdą się w tej części społeczeństwa, która na transformacji skorzysta, a w związku z tym nierówności ich nie dotkną.

Mimo to, według raportu EBI, prawie dwie trzecie badanych Polaków zgodziłoby się na podwyżkę podatku dochodowego, aby pomóc osobom o najniższych dochodach w dostosowaniu się do wymagań polityki klimatycznej. Także w zakresie finansowania, większą popularność mają jednak te rozwiązania, które przerzucają koszty transformacji na inne podmioty, np. przedsiębiorstwa.

Aż 74 proc. respondentów uważa, że powinna nastąpić reforma podatku od paliw kopalnych, eliminująca dotacje i ulgi podatkowe dla sektora lotniczego i innych branż, których działalność w dużym stopniu opiera się na paliwach kopalnych.

Ponadto 71 proc. popiera wprowadzenie podatku węglowego, którego wielkość byłaby uzależniona od zysków, osiąganych przez przedsiębiorstwa ze szkodą dla środowiska, a 64 proc. - progresywnego podatku od emisji, zgodnie z którym osoby, które więcej zarabiają, płaciłyby wyższy podatek za takie produkty jak np. benzyna. Pokazuje to, że Polska jest zainteresowana zmianami, które pozytywnie wpłyną na klimat – ale powinni za to zapłacić ci, którzy środowisko w większym stopniu degradują.