Europejski rynek handlu prawami do emisji dwutlenku węgla jest największy na świecie i najbardziej rozchwiany. Chińczycy dopiero startują z uruchomieniem podobnego handlu, limity emisji ma też Kalifornia. Ale to europejski system EU ETS, stał się w ostatnich latach prawdziwą "gwiazdą" parkietów. Od początku kryzysu finansowego w 2008 r. cena europejskich uprawnień do emisji (EUA) szorowała po dnie. W ostatnich trzech latach ich wycena wzrosła czterokrotnie. Jeszcze na początku 2018 roku uprawnienie do emisji jednej tony CO2 kosztowało 8 euro. Teraz jest to około 40 euro. Przekraczane są progi cenowe, które - w założeniu - miały zostać przekroczone dopiero za kilka lat. Czy ceny dojdą do poziomu 80 euro, a może nawet 100 euro, jak spekulują gracze giełdowi?

Co ma dwutlenek węgla do amerykańskich akcji?

Zwyżka notowań jest łatwo tłumaczona podwyższeniem przez Komisję Europejską celu redukcji emisji do 55 proc. w 2030 roku. To będzie oznaczało obcięcie limitów emisji dla firm i objęcie EU ETS kolejnych sektorów gospodarki (np. transport morski). Na początku roku nastąpiło też opóźnieniem w rządowych aukcjach uprawnień. Pierwsza aukcja w tym roku odbyła się dopiero pod koniec stycznia. Na to nałożyła się zimowa aura, ponieważ niskie temperatury podniosły produkcję energii w konwencjonalnych elektrowniach, a tym samym emisje CO2. Wzrosły też ceny gazu. Wreszcie, nie bez znaczenia jest hossa na giełdach. W szczególności silnie skorelowanych z uprawnieniami są rynkach amerykańskie - wylicza w miesięcznym raporcie Krajowy Ośrodek Bilansowania i Zarządzania Emisjami (KOBiZE). Nie ma jednak wątpliwości, że lutowe wyceny EUA są oderwane od fundamentów i więcej mają wspólnego ze spekulacją. "Naszym zdaniem wzrost cen w zeszłym tygodniu nie miał podstaw fundamentalnych, ale opierał się na spekulacyjnych zakupach po artykule Bloomberga, w którym stwierdzono, że kilka funduszy hedgingowych przewiduje, cenę EUA nawet 100 EUR / t w 2021 r." - wskazali 10. lutego analitycy Independent Commodity Intelligence Service.

To, co dzieje się na rynku praw do emisji CO2, roztrząsają gazety z londyńskiego City. "Financial Times" donosił w ubiegłym roku, że słynące z inwestowania na rynku ropy fundusze skierowały swoją uwagę na europejski rynek handlu uprawnieniami do emisji CO2.

Reklama