Do 2025 r. po polskich drogach będzie jeździć milion samochodów elektrycznych - zapowiadał w 2016 r. Mateusz Morawiecki (wówczas minister rozwoju) wraz z Krzysztofem Tchórzewskim (wtedy ministrem energii).

Tymczasem na koniec października 2021 r., według danych Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych i Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego, było ich zaledwie 33,1 tys. sztuk, z czego mniej niż połowę stanowiły pojazdy w pełni elektryczne. Jest to więc kropla w morzu kilkunastu milionów spalinowych osobówek, które jeżdżą po naszych drogach.

Korekta prognoz

Zatem do miliona elektryków, w który poza politykami chyba nikt nie wierzył, jeszcze bardzo daleko. Niedawno wiceminister klimatu i środowiska Ireneusz Zyska przyznał, że w 2025 r. elektrycznych samochodów w Polsce może być 250-300 tys.

Reklama
ikona lupy />
Przesył i magazynowanie ropy paliw przez PERN / Wysokie Napięcie

Raczej niewiele z nich będzie stanowić Izera - polska marka samochodów elektrycznych, której rozpoczęcie produkcji rząd zapowiada optymistycznie w 2024 r. Natomiast wieszczonego wcześniej przez Zjednoczoną Prawicę miliona e-aut wiceminister Zyska oczekuje bardziej w okolicach 2030 r.

Przy takim tempie zmiany miksu energetycznego polskiego transportu nie należy więc oczekiwać, że zapotrzebowanie na paliwa będzie w nadchodzących latach istotnie spadać. Nawet, gdyby udało się wprowadzić w życie ambitne plany Komisji Europejskiej, które znalazły się w ogłoszonym w lipcu tego roku pakiecie klimatycznym Fit for 55. Założono w nim, że producenci samochodów obniżą do 2030 r. ich emisyjność o 55 proc., a od 2035 r. wszystkie nowo rejestrowane pojazdy będą bezemisyjne. Również podczas tegorocznego szczytu COP26 w Glasgow taką datę dotyczącą bezemisyjności zadeklarowało ponad 30 państw - w tym Polska.

Z danych Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego po pierwszym półroczu 2021 r. wynikało, że popyt na paliwa transportowe (benzyny, olej napędowy oraz gaz LPG) wzrósł o 7 proc. w stosunku do analogicznego okresu minionego roku.

- Do pojazdów prywatnych i będących własnością firm transportowych zatankowano 15,6 mld litrów paliw, przy czym 6,2 mld litrów z tej puli pochodziło z zagranicy. W stosunku do pierwszego półrocza 2020 r. potrzeby kierowców poruszających się po Polsce wzrosły o około 1,1 mld litrów - informował POPiHN.

Organizacja zaznaczyła również, że jeśli w drugiej połowie tego roku obędzie się bez epidemicznych obostrzeń, to w całym 2021 r. rynek może wrócić do poziomów zapotrzebowania na paliwa z rekordowego 2019 r.

Jak wyglądają plany inwestycji na rynku paliw? Kto zyskuje na naftowym boomie inwestycyjnym? Jak firmy petrochemiczne inwestują w przyszłość? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl

Tomasz Elżbieciak, WysokieNapiecie.pl