Kraj położony na Oceanie Atlantyckim, 850 kilometrów od szkockiego wybrzeża, musiał być samowystarczalny pod względem wytwarzania energii elektrycznej. Moc wytwarzana na Wyspie zawsze była tak obfita, że pół wieku temu powstał duży przemysł wytopu aluminium, który generował bogactwo Islandczyków. Mieszkańcy Wyspy wcześniej utrzymywali głównie się z połowów ryb.

Położona pomiędzy dwiema płytami tektonicznymi kraina lodowców, wyżyn i obfitych opadów zasilana jest energią geotermalną i hydrogeneracją. Islandia rozważała nawet eksport energii elektrycznej, ale ze względów ekonomicznych nigdy nie podjęła inwestycji w celu podłączenia Wyspy do sieci energetycznej innych państw.

Jednak tej zimy rosnący popyt na energię ze strony społeczeństwa i energochłonnych gałęzi przemysłu w połączeniu z niskim poziomem rezerw po letnich suszach sprawił, że kraj miał kłopoty z zapewnieniem odpowiedniej mocy. Doszło do tego, że Islandia zmuszona było przez cztery miesiące ograniczyć dostawy energii w niektórych gałęziach przemysłu, w tym w fabrykach mączki rybnej i ciepłowniach w niektórych odległych rejonach.

Po ostatnich opadach deszczu większość ograniczeń została wycofana. Jednak dla Islandii było to ostrzeżenie i lekcja na przyszłość.

Reklama

Pilna potrzeba zwiększenia mocy

Potrzeba zwiększenia mocy wytwórczych „jest dość pilna”, powiedział w wywiadzie Hordur Arnarson, dyrektor generalny krajowej firmy energetycznej Landsvirkjun HF. Mimo to nie zanosi się, aby Islandia mogła szybko odetchnąć, ponieważ udostępnienie nowej mocy wytwórczej – do 300 megawatów – zajmie co najmniej cztery lata, powiedział Arnarson.

Islandia, największy na świecie producent energii w stosunku do liczby ludności, sprzedaje swojemu przemysłowi ciężkiemu prawie 80 proc. krajowej energii elektrycznej – większość tej energii pobierają huty aluminium należące do Rio Tinto Plc, Century Aluminium Co. i Alcoa Corp.

Kiedy energii zaczęło brakować, Landsvirkjun odkupił energię elektryczną od niektórych dużych użytkowników, a huty nadal korzystały ze swoich długoterminowych kontraktów. Natomiast fabryki mączki rybnej na wschodzie kraju, dla których zabrakło elektryczności, przestawiły się na ropę. Podobnie było w przypadku produkcji ciepła w niektórych domach.

To wszystko postawiło ekologów w defensywie.

„To szaleństwo, że ludzie na Fiordach Zachodnich muszą ogrzewać swoje domy olejem opałowym, gdy spadają dostawy energii elektrycznej”, powiedział w wywiadzie Audur Onnu Magnusdottir, dyrektor generalny stowarzyszenia ekologicznego Landvernd. „Najważniejsze są duże międzynarodowe firmy. To pokazuje, jak błędne są nasze priorytety”. To, co chce zobaczyć w przyszłości, to większe skupienie się na tym, gdzie zużywana jest energia i zmniejszanie zużycia.

„Nie możemy być naciskani przez trucicieli świata, aby poświęcić naszą naturę”, skomentował Magnusdottir, odnosząc się do planów zwiększenia wykorzystania gruntów do produkcji energii, nawet dla energii odnawialnej.

Mniej możliwości dywersyfikacji gospodarki

Kryzys energetyczny oznacza również utracone możliwości dywersyfikacji gospodarki, uważa Sigurdur Hannesson, dyrektor zarządzający Federacji Przemysłu Islandzkiego. Kilka zielonych projektów zostało wycofanych, ponieważ firmy nie mogły uzyskać kontraktów na energię, powiedział Hannesson w wywiadzie. Dodał także, że żywność oparta na algach i produkcja baterii należą do branż, które można by zbudować, gdyby można było zabezpieczyć energię elektryczną.

Rząd obiera pośrednią drogę, rozważając nowe projekty energetyczne. Kluczowe kwestie obejmują zapewnienie publicznych korzyści z prywatnych zysków w wytwarzaniu energii oraz tego, do czego będzie ona wykorzystywana – powiedziała w wywiadzie premier Katrin Jakobsdottir. „Transformacja energetyki krajowej powinna mieć pierwszeństwo przed ekstensywnym eksportem energii” – powiedziała.