Uchwalone w ubiegłym tygodniu przez Sejm przepisy mają postawić tamę nadużyciom w uzyskiwaniu dodatku węglowego. Nie oznacza to jednak końca kłopotów i zamieszania dla samorządów, które zwracają uwagę, że nie wiadomo, kiedy dokładnie te oczekiwane zmiany wejdą w życie, a z rozpatrywaniem niektórych wniosków nie mogą czekać, bo wkrótce minie miesięczny termin na wypłacenie pieniędzy.

Ślepy los

Najważniejsza zmiana, która znalazła się w art. 50 ustawy o szczególnych rozwiązaniach w zakresie niektórych źródeł ciepła w związku z sytuacją na rynkach paliw, nowelizującym ustawę z 5 sierpnia 2022 r. o dodatku węglowym (Dz.U. poz. 1692), zakłada, że jeśli o świadczenie będzie ubiegać się kilka gospodarstw domowych posiadających ten sam adres, będzie wypłacone tylko jednemu z nich. To rozwiązanie ma zapobiegać fikcyjnemu dzieleniu jednego gospodarstwa na kilka mniejszych po to, aby każde z nich mogło otrzymać 3000 zł na zakup węgla. Urzędnicy wskazują, że faktycznie w ten sposób uda się ukrócić ten proceder, choć nie jest to regulacja idealna. Poszkodowane w niej bowiem będą te rodziny, które mają oddzielne piece, ale ten sam adres, np. na wsiach, gdzie na podwórku są dwa domy bez odrębnej numeracji budynków.
Jednocześnie nowelizacja przewiduje, że w przypadku, gdy wnioski o dodatek węglowy złoży więcej niż jedno gospodarstwo mające ten sam adres, pieniądze będą się należeć temu, które zrobiło to jako pierwsze. Problem w tym, że w wielu sytuacjach może być trudno ustalić, która rodzina jako pierwsza zgłosiła się z wnioskiem, zwłaszcza w dużych miastach.
Reklama
- Mamy wystawioną urnę, która jest zwykle opróżniana po całym dniu. W praktyce nie jest więc możliwe określenie, która osoba jako pierwsza wrzuciła do niej wniosek i należy jej wypłacić 3000 zł - mówi Magdalena Rynkiewicz-Stępień, zastępca dyrektora Miejskiego Centrum Świadczeń w Opolu.
Etap legislacyjny
Ustawa czekająca na rozpatrzenie przez Senat