Eurostat opublikował dane porównujące import paliw kopalnych do UE z I kw. 2022 i 2023 r. Wniosek jest jasny: od otwartej inwazji na Ukrainę w 2022 r. udział Rosji w europejskim rynku gwałtownie zmalał. Najbardziej jaskrawy jest przykład węgla kamiennego – na początku ub.r. Rosja była samodzielnym liderem, a obecnie rosyjskiego węgla w Europie praktycznie nie ma. Podobnie jest z ropą naftową. Rok temu co czwarta sprowadzana baryłka była kupowana w Moskwie. W tym roku to niewiele ponad 3 proc. Chociaż w 2022 r. gospodarki europejskie boleśnie odczuły rekordowe wzrosty cen surowców, to obecnie wracają one do normy. Polska dorzuciła do tego swoje trzy grosze.

Implozja petrokracji

Według Wojciecha Jakóbika, analityka rynku energii, Rosja na własne życzenie wypisała się z europejskiego rynku gazu i ropy. – Jeżeli nie dojdzie do nagłego zwrotu akcji, Unia porzuci całkowicie gaz z Rosji szybciej niż w 2027 r., uznanym za oficjalny cel programu REPowerEU – tłumaczy w rozmowie z DGP. Dodaje, że nowe kontrakty długoterminowe na import ropy zawierane przez państwa europejskie z innymi dostawcami sugerują, że przynajmniej część krajów unijnych rozstanie się z surowcem z Rosji na dobre. – A Rosjanie nie mają natychmiastowej alternatywy. Projekty pozwalające na zwrot w stronę Azji są czasochłonne i drogie, więc trudne w warunkach sankcji zachodnich – mówi rozmówca DGP.

Rosjanie stracili zbyt na ok. 100 mld m sześc. gazu w Europie w 2022 r. Wysłali do Chin 10 mld m sześc., czyli tyle, ile importowała Polska przed zerwaniem kontraktu jamalskiego przez Gazprom. Moskwa stara się zastępować odbiorców europejskich umowami zawieranymi w Azji, na czele z Indiami. Tyle że na nowych kontraktach zarabia coraz mniej. Powód: cena maksymalna wprowadzona w ramach sankcji przez G7, UE i Australię. Przychody Rosjan ze sprzedaży węglowodorów w I poł. 2023 r. były o prawie połowę niższe niż rok wcześniej.

Reklama