Bezpośrednią przyczyną wzrostu cen na giełdzie TTF była wiadomość, że pracownicy terminali LNG koncernu Chevron w Australii zaplanowali strajki, domagając się zwiększenia płac i bezpieczeństwa pracy. Protesty mogą zmniejszyć eksport gazu o prawie połowę. Wprawdzie australijski skroplony gaz ziemny dociera na Stary Kontynent stosunkowo rzadko, ale w obliczu porzucenia dostaw z Rosji, Europa jest szczególnie wrażliwa na wszelkie zakłócenia na rynku gazu skroplonego.

W sierpniu zeszłego roku ceny gazu na giełdzie przekroczyły 340 euro/MWh – był to szczytowy moment kryzysu energetycznego. Obecnie europejskie magazyny gazu są niemalże pełne, ale wciąż nie daje to pewności, że sytuacja na rynku będzie stabilna. Istotny będzie czynnik pogodowy – im cieplejsza zima, tym niższe będą ceny gazu.

Kupujący z Azji będą sprowadzać gaz od innych dostawców?

Reklama

Unia Europejska była w ubiegłym roku największym na świecie importerem LNG, co było pokłosiem rosyjskiej inwazji na Ukrainę i porzuceniem dostaw rurociągami ze wschodu. Wcześniej Rosja zaspokajała około 40 proc. unijnego zapotrzebowania na gaz. Australia natomiast jest kluczowym dostawcą dla Azji. Chiny i Japonia kupiły łącznie 26 mln ton australijskiego LNG w pierwszej połowie roku. Stanowiło to ponad 60 proc. eksportu tego kraju w tym okresie. Pomiędzy rynkiem europejskim a azjatyckim może zatem dojść do konkurencji o dostawy surowca, jeśli skurczy się podaż.

- Cięcie dostaw w Australii może oznaczać, że kupujący z Azji będą sprowadzać gaz od innych dostawców, jak Stany Zjednoczone i Katar – komentuje firma konsultingowa ICIS. Obecnie kraje te są głównymi dostawcami do Europy. Mogą one jednak sprzedawać swoje LNG tam, gdzie będzie ono droższe.