W przeciwieństwie do projektu Prawa i Sprawiedliwości, ustawa KO przewiduje, że ceny dla odbiorców zostaną zamrożone nie na cały przyszły rok, lecz na pierwsze sześć miesięcy. W uzasadnieniu czytamy, że „pierwsza połowa 2024 r. przyniesie dalsze stabilizowanie się czynników kosztowych przedsiębiorstw energetycznych, wycenę n niższym poziomie cen nośników energii elektrycznej, gazu i ciepła”.

Ceny zostaną zamrożone na poziomie z 2023 r.

Ochroną zostaną objęte gospodarstwa domowe, budynki użyteczności publicznej oraz jednostki samorządu terytorialnego. Ceny zostaną zamrożone na poziomie z 2023 r. Jednak ponieważ ustawa obowiązuje tylko przez pół roku, zamrożona na poziomie 412 zł/MWh cena będzie obowiązywała tylko w ramach limitu zużycia, które będą zmniejszone o połowę, tj. maksymalnie 1,5 dla gospodarstw domowych, lub 2 MWh dla prowadzących gospodarstwo rolne, posiadaczy Karty Dużej Rodziny, a także 1,8 MWh dla osób posiadających orzeczenie o niepełnosprawności. Gospodarstwa domowe, które przekroczą zużycie 1,5 MWh do końca czerwca, będą płacić za energię 693 zł/MWh.

Reklama

Ustawa przywraca też obowiązek handlu giełdowego energią. Czytamy, że „przywrócenie obliga giełdowego sprzedaży energii elektrycznej będzie wymuszało konkurencję w segmencie wytwórców energii elektrycznej na rynku hurtowym oraz dalszy spadek cen w porównaniu z cenami z 2023 r.”.

Ustawodawca argumentuje ponadto, że „kierunek przyspieszonej zielonej transformacji energetycznej pozwoli docelowo obniżyć koszty energii dla odbiorców, jednak efekt ten należy rozpatrywać w kategoriach średnio- i długoterminowych”. Z tego powodu w ustawie znalazły się też zmiany przepisów regulujących dozwoloną odległość turbin wiatrowych od zabudowań. Obecnie odległość ta będzie zależeć od natężenia dźwięku emitowanego przez elektrownie wiatrowe – wiatraki cichsze będą mogły stanąć bliżej budynków, natomiast głośniejsze – dalej.