Business Centre Club i 4 Business & People na przełomie kwietnia i maja przeprowadzili sondaż, do którego zaproszono 600 członków BCC oraz innych przedsiębiorców. Mieli oni ocenić skutki wpływu epidemii i COVID-19 na kondycję swoich firm.

Jedno z pytań dotyczyło oceny wpływu pandemii na obroty firmy. Poproszono w nim, aby ocenić szacowane przychody w kwietniu 2020 r. w porównaniu do kwietnia 2019 r. 14 proc. badanych odpowiedziało, że obroty były bez zmian; 16 proc. przyznało, że spadły one do 15 proc., a 34 proc. - powyżej 15 proc., ale poniżej 30 proc.; 11 proc. zanotowało spadek powyżej 30 proc., ale poniżej 50 proc.; 14 proc. - spadek powyżej 50 proc., jednak poniżej 70 proc.; 7 proc. - spadek powyżej 70 proc. Wzrost odnotowało 4 proc. przedsiębiorców.

"Obroty 82 proc. firm spadły w kwietniu 2020 r. w porównaniu do kwietnia 2019 r., przy czym 2/3 badanych odnotowało spadek powyżej 15 proc." - czytamy w opracowaniu badania. Jak dodano, 18 proc. podmiotów nie odczuło spadków przychodów lub odnotowało wzrost.

"Wskazuje to na jednoznacznie słabszą kondycję firm i gospodarki. Przewidujemy dalsze pogarszające się wskaźniki koniunktury. Zgodnie z przewidywaniem BCC zachowanie płynności stało się dla firm priorytetem. To dziś największe wyzwanie" - napisano.

Reklama

Sondaż pokazał, że brak problemów z płynnością deklaruje 1/3 badanych. Z kolei firmy mające problem z płynnością najczęściej deklarują, iż są w stanie przetrwać bez pomocy państwa 4-6 miesięcy.

"Sposobem na radzenie sobie z utratą płynności jest redukcja usług obcych i koncentracja na podstawowej działalności, która generuje przychody. Oznacza to ograniczenia popytu. Firmy będą odcinać usługi obce kierując się ich wpływem na efekt finansowy na teraz i czas odmrażania gospodarki. Mamy zatem sytuację, gdy obniżki stóp procentowych banku centralnego nie przekładają się na większą akcję kredytową dla wsparcia przedsiębiorstw w przededniu kryzysu (pomimo nadpłynności finansowej banków), co z kolei przełoży się na większe problemy firm i +większe+ hamowanie gospodarki" - czytamy.

Zdaniem autorów sondażu, wynik badania potwierdza również sygnały płynące od firm, że pomimo zapewnień rządowych, iż będzie łatwiej ubiegać się o kredyt, banki niechętnie biorą na siebie ryzyko pomocy firmom dotkniętym przez koronawirusa, z obawy o ryzyko niewypłacalności, a także z powodu zaostrzonych w ostatnich latach kryteriów przyznawania kredytów.

"Z pewnością znaczące jest w tym kontekście zaangażowanie na rynku Banku Gospodarstwa Krajowego, który udziela gwarancji de minimis oraz planowane dopłaty do odsetek. Decyzje podejmowane przez zarządzających ankietowanych firm wskazują, iż w najbliższym czasie można oczekiwać przenoszenia się problemów jednej firmy na inne, a tym samym pogorszenie koniunktury będzie się pogłębiało" - czytamy.

Z sondażu wynika, że większość firm skorzystała z możliwości poprawy wyniku finansowego poprzez zalecenie wykorzystania zaległych urlopów płatnych (59 proc. wskazań). Z redukcji czasu pracy w kwietniu skorzystało 25 proc. firm i podobna część firm - 30 proc. - planuje redukcje czasu pracy w kolejnych miesiącach.

Cięcia w obszarze zmiennych składników wynagrodzenia (benefitów, premii) deklaruje 41 proc. ankietowanych, a obniżkę wynagrodzeń zasadniczych 23 proc. badanych.

Co piąta firma widzi konieczność zmiany składu osobowego w swoich firmach z uwagi na zapotrzebowanie na nowe kompetencje, by sprostać zmianom i potrzebom w przededniu kryzysu. Z kolei co czwarta firma planuje zmniejszenie zatrudnienia do końca roku, jednak większość wskazuje, że może to być i 20 proc. pracowników; w mikro firmach cięcia mogą wynieść nawet 50 proc.

"Ok. 60 proc. firm planuje utrzymanie zatrudnienia na aktualnym poziomie przynajmniej do końca roku, pomimo pandemii i pomimo spadku obrotów" - czytamy.

"Firmy zauważają, że rynek będzie inny po pandemii stąd zapotrzebowanie na nowe kompetencje. Ograniczanie zwolnień na tym etapie może być też wynikiem nadziei związanych z tarczą i subwencją PFR" - czytamy.

>>> Polecamy: KE zaniepokojona skróceniem kadencji prezesa UKE. Analizuje odpowiedź polskiego rządu