Jak to zwykle w literaturze poradnikowej bywa, drogę mamy rozpisaną na kilka konkretnych kroków. Pierwszy – to bycie autentycznym. Mamy nie udawać, tylko szukać autorskiego stylu. Nawet jeśli – co naturalne i nieuchronne – tak naprawdę mamy idoli i wzorce, które chcemy skopiować. Kopiujmy, bo wszyscy tak czynią, ale róbmy to tak, by nikt się nie połapał. Krok drugi polega na tym, by nie bać się wizji. Nie bądźcie jak były prezydent Bronisław Komorowski, który twierdził, że czasy wizjonerów się skończyły, a jak ktoś „ma wizje, to niech idzie do lekarza” (to zresztą cytat z byłego kanclerza Niemiec, chętnie pozującego na szczerego pragmatyka, Helmuta Schmidta). Komorowski przegrał i władzę stracił, także dlatego że nie potrafił złapać za rogi ducha czasów. A czasy mamy takie, że ludzie chcą słyszeć o wizjach. Nieważne, czy w polityce, w biznesie czy w robieniu planów w biurze na nadchodzący rok. Susanne Madsen też nam to radzi. Lideruj z wizją, bo inaczej nie będziesz liderować wcale.
Założę się, że część z państwa skrycie marzy o tym, by liderować, a nie tylko zarządzać. Bycie liderem brzmi dumnie, godnie i wzniośle. A zarządzanie? Na kilometr pachnie ciężką i niewdzięczną robotą, długimi godzinami spędzonymi w pracy oraz wiecznie niezadowolonymi współpracownikami. Czy można przedzierzgnąć się w lidera? Susanne Madsen przekonuje, że tak. Warto wysłuchać, co ma do powiedzenia.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama