Użycie czołgów jest zawsze ostatnim akordem wojny. Nim dyktator wyśle swoich żołnierzy na front, najpierw użyje słowa, bo pióro - jak Edward Bulwer-Lytton zapisał w dramacie „Richelieu” - zawsze jest potężniejsze od miecza. Doskonale to widać dziś na wschodzie Ukrainy, który Władimir Putin najpierw atakował słowem, a potem ruszył z mieczem. I nie miejmy wątpliwości: to już zaczęło się wcześniej. Dwa lata pandemii były testowaniem naszej percepcji kłamstwa. Inspirowane ze wschodu środowiska antyszczepionkowe dziś bardzo często stają w nurcie prorosyjskim. Nie wolno nam traktować tego jako przypadek.
Dla własnego bezpieczeństwa musimy zawsze weryfikować treść, źródło i jej cel. By nie stać się narzędziem w rękach zła.
Mam zaszczyt kierować zespołem, którego praca od lat jest uznawana za najrzetelniejszą. To właśnie radio RMF FM zostało uznane przez Instytut Reutersa z najbardziej wiarygodne medium w Polsce. To polski CBOS (Centrum Badania Opinii Społecznej) uznał nas za najlepiej ocenianą społecznie rozgłośnię. To w badaniu Instytutu Monitorowania Mediów okazało się, że inne redakcje informacje właśnie naszych dziennikarzy najczęściej cytują. I to nie był przypadek. A filarem jest zespół.
Ludzie strażnikami prawdy
XXI wiek coraz mocniej zaciera granicę między twórcami, a odbiorcami mediów. Każdy posiadacz telefonu komórkowego i komputera może tworzyć zaawansowane treści. To z jednej strony oznacza demokratyzację informacji, z drugiej strony stwarza potężne pole manewru dla podmiotów chcących zalać nas kłamstwem. Dlatego konieczne jest inwestowanie w ludzie. Co jednak ważne: nie chodzi tu jedynie o inwestowania w fantastycznych dziennikarzy, ale także o inwestowanie w odbiorców. Obowiązkiem ludzi mediów jest pokazywanie widzom, słuchaczom i czytelnikom jak odróżniać prawdę od kłamstwa. My bardzo często bazujemy na informacjach od słuchaczy. Za każdym razem z takim źródłem pracujemy potem nad weryfikacją informacji. W ten sposób każde nasze źródło i każdy nasz odbiorca wie, że dostaje informację sprawdzoną pod każdym kątem.
Prawda na wojnie
24 lutego o 4 rano rosyjskie wojska przekroczyły Ukraińską granicę i zaczęły powszechną inwazję. Nadający z Kremla Władimir Putin ogłosił, że rusza uwalniać Ukrainę z rąk nazistów. W kolejnych godzinach moskiewskie media ogłaszały triumfalny wjazd żołnierzy z literą Z na Ukrainę. Można było usłyszeć o ukraińskich wojskach składających broń i o ludności Charkowa, Mariupola i Zaporoża radośnie witającej „wyzwolicieli”. W tym samym momencie studiem RMF FM w Kijowie wstrząsnęły wybuchy rakiet spadających na przedmieściach ukraińskiej stolicy. Nasi dziennikarze - tak samo jak ich koledzy z innych redakcji - ruszyli relacjonować te wydarzenia.
Dla wielu z nich zaczął się trwający tygodniami objazd całej Ukrainy: dokumentowanie rosyjskich zbrodni, pokazywanie prawdziwych ruchów wojsk zarówno rosyjskich, jak i ukraińskich.
Gwarantem bezpieczeństwa dziennikarza jest współpraca zarówno z ekipą, która została w krakowskiej, czy warszawskiej redakcji, jak z ludźmi napotkanymi tam na miejscu. Nie miejmy wątpliwości: nawet w trakcie wojny mieszkańcy Ukrainy nasłuchują wiadomości docierających z innych krajów. W tym z Polski. Ogromna część z ponad 3-milionowej rzeszy uchodźców relacjonuje przebieg wojny swoim krewnym pozostającym w Ukrainie właśnie na podstawie informacji uzyskanych z Polskich mediów. Między innymi dlatego uruchomiliśmy radio RMF Ukraina.
Jeśli nie chcemy powtórzyć losu Ukrainy i nie chcemy by rosyjska narracja wygrała tę wojnę, to musimy stawiać na ludzi. Niezbędne jest inwestowanie w dziennikarzy i odbiorców. Tylko zaufanie może dać dziennikarzom możliwość wykonywania ich zawodu. I właśnie dlatego tak mocno zaufanie wewnątrz społeczności międzynarodowej próbują zniszczyć Rosjanie. I do tego nie możemy dopuścić. Dla nas, dla obywateli Ukrainy i dla przyszłości naszych dzieci. ©℗