„Agencje ratingowe istnieją nie dlatego, że ludzie w nie wierzą, ale dlatego, że muszą istnieć. Być może wyjątkiem są inwestorzy detaliczni, ale inwestorzy instytucjonalni – już nie” – powiedział David Jacob, były pracownik agencji S&P, zwolniony w grudniu 2011 roku.

Po tym, jak agencje ratingowe poprzez sztuczne pompowanie oceny papierów wartościowych zabezpieczonych przez kredyty typu subprime, pomogły w rozprzestrzenieniu się najgorszego kryzysu finansowego od 1929 roku, reputacja firm tego typu na rynku obligacji uległa zachwianiu. Gdy agencja S&P obniżyła rating USA w sierpniu ubiegłego roku, rentowność amerykańskich obligacji spadła do rekordowych poziomów.

David Jacob, zatrudniony 4 lata temu, aby pomóc przywrócić zaufanie do S&P, twierdzi, że politycy nie zrobili w kierunku zmniejszenia zależności od agencji ratingowych.

Ratingowy biznes

Reklama

Biznes ratingowy jest obecnie zdominowany przez trzech graczy – S&P, Moody’s i Fitch. Te trzy agencje łącznie osiągają roczny dochód 4 mld dol. Rzesza 3600 analityków analizuje 2,73 mln papierów wartościowych z całego świata na globalnym rynku obligacji wartym 43 bln dol.

“Ratingi nie są idealnymi narzędziami, naznaczonymi przez Boga, to w dużej mierze po prostu biznes. Balansowanie pomiędzy próbą zdobycia udziałów w rynku, a utratą wiarygodności” – dodaje Jacob.

Rzecznicy S&P, Moody’s oraz Fitch odmówili komentarza do tego, co wyznał Jacob.

Inwestorzy, którzy działają na rynku obligacji, na wszelkie zmiany ryzyka odpowiadają znacznie szybciej, niż robią to agencje ratingowe – wyznał Ken Fisher, dyrektor zarządzający i założyciel firmy inwestycyjnej Woodside po tym, jak Moody’s 21 czerwca zdegradował ratingi 15 globalnych banków, takich jak Morgan Stanley czy UBS.
“Moody’s nie wychwyci problemu wcześniej i nie obniży ratingu po to, aby ostrzec inwestorów. Rynek zrobił to zanim Moody’s podejmie jakiekolwiek kroki. Dotyczy to zarówno rynków akcji jak i obligacji. Moody’s działa z pewnym opóźnieniem i efektywnie weryfikuje to, co zrobił już rynek” – uważa Fisher.