Pandemia wydawała się nam przez ostatnie dwa lata zjawiskiem nieokiełzanym. Wyniszczając naszą, ale też gospodarki poszczególnych krajów świata, zdawała się najgorszym ze zjawisk, jakie mogły nas dotknąć. Dziś wiemy, że pomimo tak dużych zakłóceń w gospodarce światowej skutki pandemii dla nas były i są znacznie mniej groźne niż pierwotnie sądziliśmy. Nie spadło PKB, nie wzrosło bezrobocie. Rzeczywistym trwałym następstwem jest inflacja. Jednak dziś dotknęło nas coś jeszcze bardziej nieprzewidywalnego. Do bram Europy zapukała wojna, a z nią niewyobrażalna skala niepewności, która opanowała rynki międzynarodowe.

Po pierwsze: spokój

Wojna jest zjawiskiem najsilniej dewastującym fundamenty bezpieczeństwa również w wymiarze pieniężnym. Po ataku Rosji na Ukrainę tracą wszystkie waluty naszego regionu, jako przyległego do teatru działań wojennych – także czeska i węgierska. Polski złoty również przechodzi złamania przerywane krótkimi okresami wzmocnienia. Poza niepewnością rozpoczęła się ogromna gra spekulacyjna na naszej walucie. Niestety nie jest to krótkotrwały pożar, który ugasi się w kilka dni, a nawet tygodni. Problem będzie trwał do czasu zawarcia pokoju, a na ten się nie zanosi przynajmniej w krótki horyzoncie czasowym. Waluta naszego sąsiada de facto upadła.

Skala migracji z obszarów ogarniętych wojną przywozi ze sobą ból i cierpienie, ale również lęki i obawy o przyszłość, które dotykają większość Polek i Polaków. Wypłacanie gotówki, zakup walut obcych z koszyka bezpiecznej przystani (USD, EUR, CHF), czy też złota, to dziś zjawisko powszechne. Niepewność i poczucie paniki odpowiednimi działaniami w obszarze polityki pieniężnej może uspokoić jedynie Narodowy Bank Polski w osobie prezesa i kierowana przez niego Rada Polityki Pieniężnej.

Reklama

Polityka realnych danych

Ostatnie kwartały przynoszą nam decyzje RPP o podwyższaniu stóp procentowych powiązane z podwyższaniem rezerw obowiązkowych. Ważnym, jeśli nie najistotniejszym instrumentem polityki pieniężnej w tym okresie jest perswazja skierowana na rynek, która staje się z dnia na dzień coraz bardziej jastrzębia. Obecny prezes NBP przechodzi swoistą transformację i staje się zwolennikiem jednoznacznego przekazu, uznającego przyczyny i skutki inflacji, a przede wszystkim gotowość bezkompromisowej walki o siłę polskiego złotego. Ma świadomość wagi sytuacji i odpowiedzialności jakie spoczywają na jego barkach. Dziś potrzebujemy w polityce pieniężnej odwagi, bezkompromisowości, wiedzy i doświadczenia a przede wszystkim odporności na naciski zewnętrzne i gotowość wysłuchana nawet najostrzejszej krytyki. Potrzebujemy otwarcia na sugestie o konieczności modyfikacji podejmowanych decyzji i włączenia do grona doradców ludzi o odmiennych poglądach. Nie ma czasu na klakierów i towarzystwo wzajemnej adoracji. NBP ma dziś otwarty front i wroga u bram w postaci narastającej inflacji i osłabiającego się polskiego złotego.

Dyskusja na temat drugiej kadencji dla prezesa prof. Adama Glapińskiego trwa od jakiegoś czasu. Teoretycznie rosyjska agresja odsunęła ją na dalszy plan, ale z pewnością wróci, gdyż glosowanie Sejmu w tym temacie to kwestia raczej tygodni niż miesięcy. Czas i wyzwania wymagają, aby debata nad kontynuacją przewodzenia NBP skupiła się na merytoryce. Polityka, ambicje i interesy grup nacisku są tu zagrożeniem bezpieczeństwa nas wszystkich. Podstawową kwestią jest dziś ratowanie polskiego złotego w sposób, który nie uderzy w miliony Polaków.

NBP w ostatnich latach położył duży nacisk na zwiększanie rezerw złota i walut – patrząc na notowania złota, kursy franka czy dolara widać, że to był słuszny kierunek. Na koniec lutego 2022 r. ich stan wyrażony w euro wyniósł 143,7 mld EUR. NBP zarządza rezerwami dewizowymi, dbając o maksymalizowanie ich zyskowności, jednak jak podkreśla prezes NBP priorytetem jest ich bezpieczeństwo i zachowanie niezbędnego poziomu płynności. Zdecydowana ich większość, bo ponad 76%, inwestowana jest w rządowe papiery wartościowe, w papiery emitowane przez instytucje międzynarodowe oraz agencje rządowe. Pozostała kwota utrzymywana jest w formie lokat w bankach o wysokiej ocenie wiarygodności oraz w złocie monetarnym.

Bank centralny odszedł od polityki uspokajania w kierunku przedstawiania realnych danych. Prognozy wskazują, że może nas czekać i w tym, i w przyszłym roku dwucyfrowa inflacja. Rynek spodziewa się nawet wyższych wartości niż podawane przez nadal ostrożne analizy NBP. Kierunek rozwoju konfliktu na wschodzie może jeszcze ostrzej zdeterminować konieczność podejmowanych działań przez RRP i prezesa NBP. To wielki sprawdzian dla kierownictwa tej instytucji.

Z jednej strony jest potrzeba stabilizacji notowań polskiego złotego i ostrego ograniczania inflacji. Z drugiej zaś trzeba brać pod uwagę coraz trudniejszą sytuację milionów Polaków. Wielu z nas ma kredyty złotowe, ale co gorsza tysiące nadal obciążone jest kredytami odnoszącymi się do walut obcych. Ostre podniesienie stóp procentowych mogłoby dla wielu kredytobiorców zlotowych skutkować ruiną, brak działania doprowadzi do pauperyzacji w wyniku narastającej inflacji, a dla frankowiczów już oznacza katastrofę życiową w wyniku wzmacniającego się kuru franka szwajcarskiego. Gra w pytania i odpowiedzi o skalę siły dokręcania śruby jest wyzwaniem i wymaga mistrzowskich kompetencji.

Jednomyślność w trudnym czasie

Warto zauważyć, iż RPP poparła decyzję o tej podwyżce stóp jednogłośnie – i taka jednomyślność w walce z kryzysem złotego jest potrzebna. Ponadpartyjna. Wszyscy dziś czują wagę sytuacji i rozumieją konieczność zaostrzenia kursu polityki pieniężnej. W przypadku tej polityki nie powinno być nigdy, a dziś szczególnie nie ma przestrzeni na eksperymenty i polityczne złośliwości, bo finalnie stracą na tym wszyscy. Także ci, którzy chcą jak najszybciej przyjmować euro – bez wchodzenia w dyskusję o bezzasadności tego ruchu – jak bowiem można by wejść do strefy euro z rozchwianym systemem finansowym?

Ponadpartyjny konsens przy decyzji w zakresie ewentualnej drugiej kadencji obecnego prezesa jest niezbędny. Należy rozważyć wszystkie za i przeciw, oderwać się do bieżących gierek. Nie jest to czas na kłótnie personalne czy eksperymenty z polityką finansową. Oczywiście, również prezes NBP, biorąc udział w tej debacie, powinien okazywać pełną wolę współpracy z RPP i otwartość na rozsądne kompromisy, a przede wszystkim podjąć szerszą współpracę z ekonomistami dotychczas negatywnie oceniającymi skutki jego decyzji. Musi przy tym pamiętać, że to on finalnie bierze personalnie odpowiedzialność za podejmowane decyzje, a nawet negatywne oceny jego pracy są mu niezbędne, aby wysterował politykę pieniężną skuteczną i bezpieczną dla milionów Polek i Polaków.

Autor: dr Artur Bartoszewicz, Szkoła Główna Handlowa w Warszawie