O to na Europejskim Kongresie Finansowym w Sopocie zapytał Szymon Glonek (Dziennik Gazeta Prawna) wiceprezesa ING Banku Śląskiego, Michała H. Mrożka. Odpowiedzi nie były jednoznaczne, ale padło kilka konkretów, które pokazują, gdzie jesteśmy – i czego brakuje.
Zamiast strategii – projekty ad hoc
Zdaniem Mrożka kluczowym problemem nie jest brak pieniędzy, ale brak spójnej strategii państwa. – Realizujemy poszczególne projekty, trochę od przypadku do przypadku. A banki, żeby wejść w finansowanie czegoś tak kosztownego i długoterminowego jak fabryki zbrojeniowe, potrzebują jasnego planu – mówił.
Inaczej niż w transformacji energetycznej, gdzie beneficjentami są gospodarstwa domowe, firmy i administracja, sektor obronny ma jednego klienta – państwo. I to państwo musi pokazać bankom, że ma pomysł, ile, czego i przez ile lat będzie kupować.
Banki gotowe, ale z warunkami
Michał h. Mrożek podkreślił, że nastąpiła fundamentalna zmiana w podejściu sektora bankowego do finansowania obronności. – Jeszcze niedawno traktowaliśmy to jako temat kontrowersyjny. Dziś finansujemy zakup uzbrojenia wprost, nie tylko sprzęt o podwójnym zastosowaniu – zaznaczył.
ING Bank Śląski oraz inne banki już angażują się w finansowanie konkretnych zakupów. Ale budowa mocy produkcyjnych to inna liga. Tu potrzeba długofalowego zabezpieczenia – gwarancji skupu, planów rozwoju, wsparcia państwa.
Produkcja nie tylko dla wojska
Wiceprezes ING zwrócił uwagę, że wiele polskich firm już dziś produkuje broń eksportowaną do Afryki czy rozważaną przez kraje UE. – To świetne projekty z punktu widzenia banku, ale nie zawsze wpisują się w kategorię „obronność Polski” – mówił. To pokazuje dylemat: zbrojeniówka to nie tylko bezpieczeństwo narodowe, ale też przemysł i eksport. I banki widzą w niej potencjał, ale oczekują ram – prawnych, finansowych i strategicznych.
Startupy, fundusze i państwo
Mrożek podkreślił, że produkcja nowoczesnego sprzętu – np. dronów – często rodzi się w startupach, nie w państwowych gigantach. I właśnie ten sektor wymaga innego podejścia – nie kredytów, ale kapitału wysokiego ryzyka, funduszy venture capital, gwarancji państwowych. Banki same prowadzą fundusze inwestycyjne i szukają „jednorożców”, ale to nadal za mało. – Nie chodzi tylko o pieniądze, ale o stworzenie całego ekosystemu innowacji w sektorze zbrojeniowym – zaznaczył.
Wspólna Europa, czy narodowe interesy?
Pojawił się także wątek europejski. Unia Europejska przygotowała plan Rearm Europe, z budżetem 800 miliardów euro, w tym 150 miliardów w kredytach na projekty zbrojeniowe. – Ale w praktyce każdy kraj mówi: fajnie, ale inwestujmy u nas – komentował Mrożek. – Tak jak z wolnym rynkiem. Działa, dopóki korzyści są po naszej stronie. Wnioski? Czas na strategię, nie tylko ambicje Rozmowa kończy się jasnym przesłaniem: banki są gotowe. Pieniądze są. Ale nie będzie finansowania bez planu, długofalowych gwarancji i jasnych ram, które pokażą, że Polska wie, dokąd zmierza w zakresie bezpieczeństwa – nie tylko na dziś, ale na dekady. Bo bezpieczeństwo kosztuje. Ale bez planu, te koszty mogą się po prostu nie opłacać.