Eksperci PIE zwrócili uwagę, że od października główna stopa procentowa Narodowego Banku Polskiego (NBP) wzrosła z 0,1 proc. do 2,25 proc., a bieżące prognozy wskazują, iż do końca 2022 r. Rada Polityki Pieniężnej podniesie ją do 4 proc. Dodali, że skutkiem ubocznym działań Rady są wyższe raty kredytów.

Według ekspertów, najbardziej narażeni są kredytobiorcy z ostatnich dwóch lat. "Będą się oni mierzyć z podwyżką stóp procentowych o prawie 4 pkt. proc. – czyli ok. 200 zł miesięcznie na każde 100 tys. kredytu. Hipoteki dla tej grupy to ok. 15 proc. udzielonych kredytów" - wskazano. Większość kredytów została udzielona w latach 2010-2019 – główna stopa procentowa NBP wynosiła wtedy średnio 2,5 proc. - wskazano.

Przykładowo - jak wyliczyli - miesięczna rata kredytu hipotecznego w wysokości 400 tys. zł wzrosła od września o ok. 500 zł, a w grudniu 2022 r. może być wyższa o kolejne 300 zł. "Tak duży wzrost jest odczuwalny dla domowych budżetów i ograniczy wydatki kredytobiorców na bieżącą konsumpcję" - stwierdził PIE.

Reklama

Jak zaznaczyli analitycy, udział strat kredytowych w pandemii był niewielki. "NBP wskazuje, że wartość odpisów związana ze stratami na portfelu kredytów hipotecznych w II kw. 2021 r. była mniejsza niż 0,1 proc. wartości tego portfela - to jedna z najmniejszych wartości w historii badania" - podkreślili analitycy w najnowszym wydaniu "Tygodnika Gospodarczego PIE". Przypomniano, że nawet w okresie wysokich stóp procentowych skala strat była umiarkowana – w 2012 r. główna stopa NBP wzrosła z 3,5 proc. do 4,75 proc., a straty na kredytach hipotecznych nie przekroczyły 0,5 proc. wartości portfela kredytów hipotecznych.

Zwrócono uwagę, że banki nigdy nie udzielają kredytów na granicy możliwości spłaty. "Przy obliczaniu zdolności kredytowej zakładają bufor bezpieczeństwa na wypadek wzrostu stóp procentowych o co najmniej 2-3 pkt. proc." - wyjaśniono. Dodano, że większość kredytów jest udzielana na mniejszą kwotę, a wzrost wynagrodzeń dodatkowo zmniejsza uciążliwość rat. "Dlatego podwyżki stóp procentowych do ok. 4 proc. nie powinny spowodować znaczących trudności ze spłacaniem zadłużenia – w podobnym duchu wypowiadają się także przedstawiciele samych banków" - stwierdzili analitycy PIE.