"Czwarta fala, nawet jeśli ją zobaczymy, nie będzie tak dotkliwa jak trzecia, a decyzje rządzących nie powinny być tak radykalne jak poprzednio. Obecne wzrosty zakażeń nie pociągają za sobą wzrostów liczby hospitalizowanych, co widać doskonale po Wielkiej Brytanii" – powiedział PAP Krystian Brymora, dyrektor wydziału analiz i informacji Domu Maklerskiego BDM.

Na świecie notuje się znowu rosnącą liczbę zachorowań. Jednak, zdaniem Krystiana Brymory, nie powinno się to przełożyć na rynki.

"Inwestorzy wprawdzie się przejmują, ale myślę, że niepotrzebnie. W zasadzie bowiem – im dłużej trwa pandemia, tym lepiej dla rynków" – powiedział.

Zwrócił uwagę choćby na zachowanie polskich indeksów giełdowych, w szczególności sWIG80, który po ponad 30-proc. zyskach w 2020 roku obecnie notuje podobną stopę zwrotu, co jest wynikiem wyraźnie lepszym niż zyski na dużych czy średnich firmach.

Reklama

"Ponad 30 proc. kapitalizacji sWIG80 stanowią firmy przemysłowe, które okazały się beneficjentami pandemii. Okazało się, że konsumenci muszą wydać na coś pieniądze, a ograniczenia w sferze usług sprawiły, że popyt skierował się w kierunku dóbr przemysłowych. Stąd na przykład bierze się względna siła sWIG80" – powiedział.

Obecnie wartość indeksu sWIG80 jest o blisko 70 proc. wyższa niż była na początku 2020 r. W stosunku do połowy marca 2020 r. ten wzrost jest bliski 120 proc.

Zdaniem Krystiana Brymory, nie ma także dużego ryzyka, związanego ze wzrostem zachorowań w krajach azjatyckich. Obecnie kraje azjatyckie i południowoamerykańskie odpowiadają za >50 proc. globalnych przypadków, choć na początku 2021 roku wirus dominował w Europie i USA. Przy czym trzeba pamiętać, że globalna liczba przypadków jest blisko 50 proc. niższa od szczytu ostatniej fali w kwietniu.

"Nie widzę tam wyraźnego kryzysu epidemiologicznego" – stwierdził.

Jego zdaniem, sytuacja na rynkach pozostanie tak długo dobra, dopóki banki centralne będą utrzymywać niskie stopy procentowe. Do luźnej polityki monetarnej doszła również szybka reakcja rządów w pandemii, gdzie amerykańską gospodarkę zasiliły kwoty największe od II wojny światowej. Ekspansywna polityka monetarna i fiskalna to fundament obecnej hossy.

"Problem zacznie się wtedy, gdy wszyscy się zorientują, że w gospodarce jest zbyt dużo pieniądza i kiedy będzie jasne, że inflacja wcale nie jest przejściowa" – stwierdził Krystian Brymora.