Ekspert prognozuje, że indeks S&P 500 osiągnie według bazowego scenariusza na koniec przyszłego roku poziom 3900 pkt. W przypadku realizacji niedźwiedziego scenariusza zamknie się na 3600 pkt, a najbardziej bycza prognoza to poziom 4200 pkt. Oznacza to, że indeks największych spółek powinien za rok być na zbliżonym poziomie do obecnego.

Nie znaczy to jednak, że czeka nas spokojne 12 miesięcy. W międzyczasie amerykańska giełda doświadczy jego zdaniem silnych wahań, a wartość indeksu S&P w ciągu pierwszych czterech miesięcy roku powinna oscylować na poziomie 3000-3300 pkt.

Bessa nie skończyła się

Wilson podkreśla, że bessa nie skończyła się, a jeżeli prognozy banku nt. wyników spółek okażą się prawidłowe, to inwestorów czekają trudne miesiące. Morgan Stanley spodziewa się pogorszenia wyników finansowych wielu spółek w styczniu i lutym. Dotyczy to nie tylko tracących najwięcej w ostatnich miesiącach spółek technologicznych, ale także z sektora konsumenckiego czy przemysłowego.

Reklama

O ile początek przyszłego roku przyniesie duże spadki, o tyle końcówka tego roku może być jeszcze dobra dla inwestorów – twierdzi Wilson. Na początku przyszłego roku wartość S&P 500 powinna spaść w porównaniu do obecnego poziomu o 24 proc.