Wachowiec na początku lipca złożył skargę na szefa Kancelarii Sejmu, ponieważ odmówiono mu wstępu na posiedzenie Sejmu 9 maja br., kiedy trwał protest rodziców osób niepełnosprawnych. W tym okresie nie były wydawane jednorazowe przepustki. Wachowiec powiedział PAP, że tego dnia chciał z galerii sejmowej przysłuchiwać się obradom Sejmu w interesujących go punktach porządku.

Kancelaria Sejmu wniosła o odrzucenie skargi argumentując, że okresowe zawieszenie wydawania jednorazowych kart wstępu nie stanowi wykonywania zadań administracji publicznej, a komendant Straży Marszałkowskiej nie jest organem administracji publicznej i jego czynności nie podlegają kontroli sądów administracyjnych.

Na czwartkowej rozprawie Wachowiec zaznaczył, że sprawa jest precedensowa i jest to pierwsza rozprawa przed WSA dotycząca odmowy wejścia na posiedzenie Sejmu. Dodał, że orzeczenie sądu wyznaczy linię orzeczniczą na przyszłość. Argumentował, że jawność życia publicznego jest jednym z elementów demokratycznego państwa prawnego.

Wachowiec zwracał uwagę, że prawo dostępu do informacji publicznej ma swoje źródło przede wszystkim w konstytucji i traktowane jest "samoistnie", niewymagające większej konkretyzacji w aktach niższego rzędu. Powoływał się na artykuł konstytucji mówiący, że: "prawo do uzyskiwania informacji obejmuje dostęp do dokumentów oraz wstęp na posiedzenia kolegialnych organów władzy publicznej pochodzących z powszechnych wyborów, z możliwością rejestracji dźwięku lub obrazu".

Reklama

Wachowiec podkreślał, że wskazany art. 61 ust. 2 wyraża dwie formy dostępu do informacji publicznej. "Z jednej strony mamy dostęp do dokumentów, a z drugiej strony mamy wstęp na posiedzenia kolegialnych organów władzy (...). Argumentacja szefa Kancelarii Sejmu jakoby transmisja obrad była jakimś surogatem tego wstępu na posiedzenia Sejmu nie zasługuje w żadnej mierze na aprobatę" - powiedział.

Dodał, że Regulamin Sejmu "w bardzo szczątkowy sposób" reguluje kwestię trybu dostępu do informacji publicznej i jawności posiedzenia Sejmu. Podnosił, że jednocześnie przepisy regulaminu dały marszałkowi Sejmu pełną władzę do określenia trybu dostępu i przesłanek ograniczających zasady wstępu. Wachowiec mówił, że odmowa wstępu na posiedzenia kolegialnych organów władzy "kreuje" sprawę administracyjną, która podlega kognicji sądów administracyjnych.

Podnosił także kwestię arbitralności dostępu do Sejmu - jak mówił, swobodę wejścia na jego teren 9 maja miały m.in. zorganizowane wycieczki i niektóre z osób zaproszonych przez posłów.

Kancelarię Sejmu reprezentowała mec. Joanna Konecka-Dobrowolska. Mówiła, że zawieszenie wydawania jednorazowych przepustek do Sejmu nie miało charakteru czynności z zakresu administracji. Jak podkreślała kilkukrotnie, nie była to także czynność podjęta indywidualnie w stosunku do Wachowca.

"Wstrzymana została przez komendanta Straży Marszałkowskiej możliwość wydawania przepustek jednorazowych, czyli cała ta grupa osób, która ubiegała się o wydanie przepustek jednorazowych nie mogła w tym czasie przebywać (na terenie Sejmu) i te przepustki po prostu nie były wydawane" - mówiła Konecka-Dobrowolska.

Dodała, że Wachowca nie można było potraktować inaczej niż pozostałych osób ubiegających się o przepustki jednorazowe. Zaznaczyła, że wycieczki wchodzą na teren Sejmu na innych zasadach, są wcześniej zgłaszane i wejście jest na podstawie list imiennych. Jak podkreśliła, wycieczki są oprowadzane przez pracowników Kancelarii Sejmu i względy bezpieczeństwa mogą być w tym przypadku zupełnie inaczej rozumiane.

Konecka-Dobrowolska mówiła ponadto, że zaproszenia na posiedzenia zespołów poselskich odbywają się na podstawie wcześniej zgłoszonych list imiennych. "W ewidencji nie figurują żadne osoby, które weszły w tym dniu (9 maja) na podstawie jednorazowych przepustek" - podkreśliła.

Zwróciła uwagę, że był "jasny, znany powszechnie" komunikat, że zawieszone zostaje wydawanie jednorazowych przepustek. Podkreśliła, że obrady Sejmu są transmitowane, a zapis jest archiwizowany. Podkreślała, powołując się na względy bezpieczeństwa, że zasada jawności obrad nie realizuje się poprzez wstęp na teren całego kompleksu budynków sejmowych.

Sędzia Alina Balicka oświadczyła, że sąd chce mieć jeszcze czas na przemyślenie podniesionych argumentów, dlatego odracza publikację ogłoszenia orzeczenia do 13 grudnia. (PAP)

autor: Karol Kostrzewa