Agencja Moody’s nie zmienia opinii na nasz temat

Pomimo odblokowania unijnych funduszy i zakończenia konfliktów z Brukselą, Polska nadal nie zasługuje w oczach agencji ratingowej Moody’s na podniesienie ratingu wiarygodności kredytowej. Agencja nie zmieniła nam nawet perspektywy ratingu, który nadal pozostaje tylko neutralny. Na przeszkodzie nadal stoi nasza sytuacja fiskalna oraz polityczne realia wewnątrz kraju. Moody’s pisze, że w przyszłości nasz rating będzie mógł pójść wyżej, jeśli poprawią się relacje Prezydenta RP z rządem, co pozwoliłoby na szybkie przywrócenie pełnej niezależności sądów w kraju, a także podjęcie innych inicjatyw politycznych. Na razie, biorąc pod uwagę antagonistyczne relacje między prezydentem Dudą a rządem premiera Tuska, Moody's spodziewa się jedynie ograniczonych postępów w reformach sądownictwa przynajmniej do wyborów prezydenckich w połowie 2025 roku

Drugi czynnik, który może nam pomóc, to wolniejszy od obecnych oczekiwań przyrost naszego długu publicznego i jego stabilizacja wyraźnie poniżej poziomu 60 proc. PKB. Na razie Moody’s prognozuje, że do 2027 roku urośnie on nam do blisko 59 proc. PKB. Prowadzić nas będą do tego coroczne deficyty w sektorze publicznym. W tym roku ma on sięgać 5,1 proc. PKB, w przyszłym 4,2 proc. PKB, a potem do 2028 roku ma on stopniowo schodzić do 3 proc. PKB, co oznacza, że przez te wszystkie lata będzie nadal powyżej tego poziomu. Główną przyczyną deficytów i rosnącego zadłużenia mają być wydatki militarne, które będą się cały czas utrzymywać w okolicach poziomu 4 proc. PKB.

Reklama

Z drugiej strony, gdyby nasz dług przyrastał szybciej, niż spodziewa się tego agencja, albo gdyby ponownie doszło do pogorszenia sytuacji w kwestii praworządności, mogłaby nam grozić obniżka ratingu. Moody’s pisze też, że nasz rating zostałby natychmiast obniżony o kilka poziomów, gdybyśmy zostali zaatakowani militarnie, co jednak, jak podkreśla agencja, jest bardzo mało prawdopodobne.

Polska ma dziś w Moody’s rating na poziomie A2, podobnie jak np. Litwa, albo Chile. Tę samą ocenę, ale z perspektywą pozytywną ma Islandia. Poziom wyżej ze swoim ratingiem są np. Estonia i Japonia, a także Chiny i Arabia Saudyjska. Wyższy rating zwiększa wiarygodność w oczach inwestorów zagranicznych, a więc może przekładać się na lepsze warunki sprzedaży im obligacji, a co za tym idzie, także na niższe koszty obsługi długu.

Najlepiej, gdyby prezes Glapiński sam odszedł – mówią w KO

Moody’s nie wspomina ani słowem o konflikcie politycznym w sprawie prezesa Narodowego Banku Polskiego, którego koalicja rządowa chce postawić przed Trybunałem Stanu, ale można się domyślać, że ta sprawa także nie pomaga nam w poprawie wizerunku na rynkach finansowych. Może dlatego szef sejmowej Komisji Finansów Publicznych, Janusz Cichoń z Koalicji Obywatelskiej powiedział, że najlepszym jej rozwiązaniem byłaby dymisja prezesa Adama Glapińskiego.

"Zakładam, że to rozwiązanie jest możliwe i najlepsze z punktu widzenia bezpieczeństwa naszych finansów, czyli dymisja pana Adama Glapińskiego z zajmowanego stanowiska. Mam taką nadzieję, pewnie przekonamy się niebawem, czy nie jest to płonna nadzieja, ale zobaczymy. Liczę na to, że to się może jednak zdarzyć" - powiedział Cichoń w rozmowie z TOK FM.

Wstępny wniosek w sprawie pociągnięcia prezesa Glapińskiego do odpowiedzialności przed Trybunałem, ma zostać złożony we wtorek. Trafi on do marszałka Sejmu, który przekaże go do sejmowej Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej, po czym ta zacznie szczegółowo badać sprawę. Zdaniem Cichonia, może to potrwać nawet ponad rok.

W sobotę wiceprezes NBP Marta Kightley powiedziała w radiu RMF, że Glapiński w czasie tego postępowania nie poda się do dymisji.

Lidl nie podniesie cen żywności po wzroście podatku VAT

Sieć dyskontować Lidl, podobnie, jak wcześniej sieć Aldi, deklaruje, że nie będzie podnosić cen żywności po tym, jak 1 kwietnia stawka VAT na artykuły żywnościowe powróci z zera do 5 proc.

Doczekaliśmy się więc chyba najbardziej widocznego jak do tej pory efektu trwającej od paru miesięcy wojny handlowej pomiędzy Lidlem a Biedronką. Zgodnie z logiką takiej wojny, można teraz oczekiwać, że Biedronka także swoich cen nie podniesie.

Nie wiadomo, jak długo potrwa taka sytuacja, Lidl wspomina w swoim komunikacie tylko o niepodnoszeniu cen w kwietniu, co może sugerować, że urosną one w maju. Z drugiej strony w ramach wojny cenowej ta deklaracja może być przecież przedłużana na kolejne miesiące. A cała ta sytuacja zdaniem ekonomistów z Pekao SA może oznaczać po prostu niższą inflację w Polsce

Ustawa o drugiej waloryzacji emerytur będzie do sierpnia, ale samej waloryzacji nie będzie

Niższa inflacja na pewno wszystkich ucieszy, chociaż w kontekście waloryzacji emerytur może też akurat troszeczkę zmartwić tych, którzy liczyli na drugie już w tym roku podniesienie tego świadczenia. Wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej powiedział, że ustawa o drugiej waloryzacji ma zostać uchwalona w sierpniu i będzie to stały element polskiego systemu emerytalnego, ale w ustawie tej będzie towarzyszył warunek dotyczący wysokości inflacji.

Druga waloryzacja we wrześniu, obok tej pierwszej, marcowej, będzie uruchamiana tylko, jeśli inflacja w pierwszym półroczu danego roku sięgnie co najmniej 5 proc. Wiceminister nie sprecyzował, czy chodzi o odczyt rocznej inflacji po czerwcu, czy może o inflację półroczną, czyli średnią zmianę cen od stycznia do czerwca, jednak w obydwu przypadkach osiągnięcie poziomu 5 proc. w tym roku wydaje się bardzo mało prawdopodobne. Wojna cenowa dyskontów to prawdopodobieństwo jeszcze zmniejsza. W tej chwili inflacja roczna wynosi 2,8 proc. i zdaniem większości ekonomistów zacznie wyraźniej rosnąć dopiero w drugim półroczu. W pierwszych dwóch miesiącach roku ceny poszły do góry średnio tylko o 0,7 proc. Aby dotrzeć do czerwca do 5 proc., musiałyby teraz zacząć rosnąć o ponad 1 proc. miesięcznie, co w normalnych warunkach gospodarczych jest bardzo mało prawdopodobne.

A to oznacza, że druga waloryzacja emerytur wprawdzie stanie się wkrótce elementem systemu, ale jednocześnie w tym roku nie wystąpi.

Żywność w skupach ciągle tanieje

O tym, że wzrost inflacji ponad 5 proc. w najbliższych miesiącach jest mało prawdopodobny świadczy też nieustający spadek cen żywności na rynkach hurtowych w Polsce, czyli w skupach i na targowiskach. Według wyliczeń GUS w lutym mieliśmy w tych miejscach spadek o 0,2 proc. w relacji do stycznia. Jednocześnie w ciągu ostatniego roku ceny te spadły aż o 15,4 proc.

Generalnie w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy minimalne wzrosty cen żywności, o 0,2 i o 0,4 proc. zanotowano jedynie we wrześniu i listopadzie. W pozostałych miesiącach mieliśmy mniejsze, lub większe spadki

ikona lupy />
Zmiany cen skupu / Forsal.pl / Rafał Hirsch

W lutym, w porównaniu do stycznia pszenica potaniała w skupach o 4,5 proc., żyto o 2,4 proc., kukurydza o 3,9 proc., mleko o 0,8 proc., a drób o 0,5 proc. O 0,6 proc. spadły też ceny bydła. Drożały tylko ziemniaki, o 6,9 proc. i trzoda chlewna o 2,9 proc.

W skali roku o 21 proc. w górę poszły tylko ceny ziemniaków, a cała reszta potaniała, w tym pszenica, żyto i kukurydza o około 40 proc.