- Kiedy dojdzie to tej rewolucji na rynku pracy?
- Ozusowanie umów. Jak jest teraz, co się zmieni
- Dlaczego wolni strzelcy nie chcą rewolucji
- Co na to organizacje pozarządowe i eksperci rynku pracy
- Nowe regulację uderzą w firmy i rynek pracy
Kiedy dojdzie to tej rewolucji na rynku pracy?
Jak wynika z powtarzających się wypowiedzi przedstawicieli obecnej koalicji, w tym przede wszystkim Agnieszki Dziemianowicz-Bąk, minister rodziny, pracy i polityki społecznej, oskładkowanie wszystkich umów zaczęłoby obowiązywać od początku przyszłego roku. Na razie resort zakończył już pracę nad projektem nowych przepsów.
Ozusowanie umów. Jak jest teraz, co się zmieni
Jeśli ktoś pracuje na jednej umowie-zleceniu za minimalne wynagrodzenie, wszystkie kolejne są zwolnione z obowiązku odprowadzania składek. Z tej sytuacji korzystają zarówno pracodawcy, jak i pracownicy.
Wedle nowych regulacji, od każdej umowy zlecenia, niezależnie od wysokości wynagrodzenia, odprowadzane będą składki do ZUS. Ten obowiązek będzie też dotyczyć tych, którzy pracują na umowy o dzieło. Po takie rozwiązania sięgają przede wszystkim muzycy, pisarze czy aktorzy.
Z jednej strony freelancerzy zyskają nowe uprawnienia, takie jak prawo do emerytury, świadczeń chorobowych i zasiłków macierzyńskich. Z drugiej, stracą część wynagrodzenia netto, ponieważ składki ZUS będą odprowadzane zarówno od nich, jak i od zleceniodawców. W ten sposób rząd zabierze wolnym strzelcom tysiąc złotych z comiesięcznej pensji.
Dlaczego wolni strzelcy nie chcą rewolucji
Ta rządowa rewolucja budzi sprzeciw tych, którzy wolnymi strzelcami są z wyboru.- Jeżeli wszystkie umowy, a zwłaszcza te o dzieło, zostaną ozusowane, to freelancing w Polsce może mocno ucierpieć. Tak samo jak setki tysięcy wolnych strzelców oraz miliony małych, rodzimych firm, które przede wszystkim korzystają z ich usług – uważa Przemysław Głośny, przez Useme.com, platformy freelancingowej w Polsce.
Jego zdaniem, budżet państwa i ZUS nie tylko nie zyskają dodatkowych pieniędzy, ale mogą stracić miliardy zł rocznie. - Taka zmiana oznaczałaby minimum 40 proc. wyższe koszty dla firm lub zmniejszenie o jedna trzecią zarobków dla freelancerów – mówi Głośny i dodaje, że to podcinanie skrzydeł prężnej i innowacyjnej branży jaką jest freelancing.
Zmiany dotkną co najmniej 2,3 mln osób wykonujących pracę na podstawie umów zleceń i pokrewnych, a także ponad 2,6 mln małych i średnich firm, które korzystają przede wszystkim z usług wolnych strzelców.
Co na to organizacje pozarządowe i eksperci rynku pracy
- Stanowczo sprzeciwiamy się kolejnym próbom oskładkowania umów o dzieło i zwiększania obciążeń związanych z umowami zleceń – mówi Katarzyna Lorenc, ekspert Business Center Club ds. rynku pracy oraz zarządzania i efektywności pracy. Jej zdaniem nowe regulacje wpisują się w trend zwiększania kosztów przedsiębiorstw, w tym kosztów pracy. Są przy tym szkodliwe dla polskiej gospodarki, która staje się przez to mniej konkurencyjna i nisko marżowa, a przez to narażona jest na bankructwa w sytuacjach szoków i kryzysów gospodarczych.
- Oczywistym beneficjentem tych działań jest ZUS. Ci, którzy korzystają z umów decydują się na nie rozumiejąc zasady ich działania i potrafią o siebie zadbać, na przykład ubezpieczyć się dobrowolnie, jeśli ten typ umowy jest jedynym źródłem utrzymania – wskazuje Lorenc i dodaje, że zazwyczaj ludzie łączą pracę etatową ze zleceniami.
- Dodatkowe obciążenie jest karaniem ich za aktywność zawodową. Początki przedsiębiorczości i freelancing również rozpoczynają się od umów cywilnoprawnych. Utrudnianie wejścia na rynek ze swoimi usługami, gdy startuje się z działalnością osobistą dodatkowymi obciążeniami, trudno uzasadnić. – konstatuje ekspertka Business Center.
Nowe regulację uderzą w firmy i rynek pracy
Jak wskazują eksperci, praca w Polsce w ciągu ostatnich dwóch lat stała się bardzo droga, do czego przyczyniło między innymi podniesienie płacy minimalnej aż o 40 procent. Co gorsza, już od stycznia 2025 znów zostanie podniesiona o 7 procent. Tymczasem szykują się kolejne niekorzystne zmiany dla firm, bo lewica już zapowiada, że pracuje nad nowym dziewięcioprocentowym podatkiem od zdrowia. W efekcie kumulacji powyższych niekorzystnych zmian, firmy zaczynają zwalniać i wszystko wskazuje na to, że dopiero jesteśmy na początku fali zwolnień. Drugie zjawisko, które coraz mocniej uderza w firmy to fala bankructw.
W ostatnich dwóch latach, a szczególnie w 2023 roku, bardzo dużo firm zamknęło się, zawiesiło swoją działalność lub ją mocno ograniczyło. Ponad pół miliona małych przedsiębiorstw tylko w zeszłym roku przestało działać, zatrudniać pracowników i współpracowników oraz odprowadzać podatki i inne daniny publiczne. Co gorsza, coraz więcej firm ma duże trudności z płatnościami, pozyskiwanie klientów i prowadzenie biznesu. Dla 68 proc. przedsiębiorstw zatory płatnicze są barierą w prowadzeniu działalności gospodarczej. Co piąte nie płaci kontrahentom w terminie dlatego, że samo nie dostaje zapłaty od klientów wynika z badania "Przeterminowanie faktur w polskich przedsiębiorstwach".
Cała prawda o emeryturach wolnych strzelców
Czy ozusowanie umów faktycznie pozwoliwolnym strzelcom na otrzymywania wyższej emerytury? Jak wynika z badań Useme.com, platformy freelancingowej w Polsce, większość z nich - 59,9 procent - dorabia do etatu. - Freelancing w Polsce to przede wszystkim dodatkowe źródło zarobków specjalistów, ponieważ ich przeważająca liczba jest już zatrudniona na umowie o pracę. A to oznacza, że podatki i wszystkie składki już są opłacone - mówi Przemysław Głośny, prezes zarządu Useme.com i podkreśla, że oskładkowanie wszystkich umów, będzie prowadziło do opłacenia składek po kilka razy, czyli zmniejszenia wynagrodzeń freelancerów o 28 proc., bez wyraźnych korzyści w zamian.
Od opłacania składki zdrowotnej kilka razy w miesiącu, opieki zdrowotnej freelancerom nie przybywa, a w argumenty o odkładaniu na "godną", państwową emeryturę już nikt chyba nie wierzy. Jak wynika między innymi z prognoz ZUS i Komisji Europejskiej już niedługo stopa zastąpienia będzie na poziomie 20 proc. A to oznacza, że przyszli emeryci otrzymają co miesiąc jedynie jedna piątą swojej ostatniej pensji. Czy to jest godna emerytura? – stawia retoryczne pytanie Przemysław Głośny.
Nie można też zapominać że dwie trzecie freelancerów w Polsce dorabia drobnymi zleceniami do kwoty 3 tys. zł miesięcznie. Jak wynika ze statystyk, blisko 40 proc. freelancerów otrzymuje miesięcznie do 1 tys. zł, a 27,7 proc. wolnych strzelców dorabia pomiędzy 1 tys. a 3 tys. zł. Co więcej, pracują przede wszystkim dla mikro-firm oraz małych i średnich przedsiębiorstw, których sytuacja finansowa w ciągu ostatnich dwóch, trzech lat bardzo się pogorszyła.
- Pracodawcy z niepokojem przyjmują kolejne podwyższenie kosztów współpracy z osobami fizycznymi - ostrzega Robert Lisicki, dyrektor departamentu pracy Konfederacji Lewiatan.- Przy wprowadzaniu nowych kosztów, brakuje dyskusji nad zmniejszeniem obecnych obciążeń pracodawców i pracowników. Zaproponowane rozwiązanie może przynieść więcej negatywnych skutków niż korzyści. Zmniejszy i tak zbyt małą podaż pracy. Pogorszy sytuację osób najbardziej aktywnych, którzy korzystają z możliwości wykonywania dodatkowych, często drobnych zleceń. Pogorszy również sytuację osób dorabiających w ramach sprawowania opieki nad dziećmi (np. okres urlopu rodzicielskiego czy wychowawczego). Ponadto, może doprowadzić do wzrostu umów nierejestrowanych. – wskazuje Lisicki
Freelancerzy wybiorą szarą strefę?
Zdaniem Przemysława Głośnego z ozusowanie umów będzie prowadziło również do zmniejszenia się liczby freelancerów pracujących legalnie i odprowadzających podatki w Polsce, zarówno polskich, jak i działających z zagranicy. Część z nich przejdzie do szarej strefy, pewna grupa zacznie pracować tylko za granicą, a część w ogóle zaprzestanie działań freelancingowych. Firmy, zwłaszcza te mniejsze, ograniczą liczbę współpracowników z którymi kooperują w Polsce i skorzystają z innych tańszych, zagranicznych możliwości. Co więcej, w efekcie średniookresowym, budżet państwa nie tylko nie uzyska dodatkowych 4 miliardów złotych, o których się mówi w przypadku ozusowania wszystkich umów o zlecenie i dzieło, lub kwoty 0,6 miliarda złotych w przypadku ozusowania samych umów o dzieło, ale może stracić zdecydowanie więcej w postaci zmniejszonego źródła podatkowo-składkowego.
- W rezultacie oskładkowania umów o dzieło, polska gospodarka utraci bardzo ważny element innowacyjności – dobrze wykształconych, wysoko wykwalifikowanych pracowników umysłowych, znających języki - dający jej przewagę konkurencyjną na globalnym rynku. W efekcie końcowym, pogorszy się postrzeganie Polski, jako nowoczesnej i innowacyjnej gospodarki, przyjaznej firmom oraz branży freelancerskiej– podsumowuje Przemysław Głośny, prezes zarządu