Porozumienie zawarte na szczycie Unii Europejskiej zakłada, że w latach 2021-2027 do Polski trafi ok. 160 mld euro, z czego około 57 miliardów euro to będą granty i pożyczki w ramach Instrumentu na rzecz Odbudowy i Zwiększenia Odporności, czyli tzw. europejskiego planu odbudowy. I to właśnie te pieniądze - jak podkreślił Święcicki - mogą nam pomóc nadrobić zaległości, jakie Polska ma np. w rozwoju cyfryzacji czy robotyzacji.

Ekspert, powołując się na wskaźnik DESI, określający cyfrowy poziom rozwoju gospodarki i społeczeństwa, zauważył, że Polska w ostatnich latach osiągnęła znaczny postęp jeśli chodzi o poziom infrastrukturalny, jednak "nadal pozostaje w tyle jeśli chodzi o poziomu kompetencji cyfrowych i wykorzystania cyfrowych narzędzi w firmach".

Zauważył też, że choć duże inwestycje w infrastrukturę przetwarzania danych zapowiedziały w Polsce takie giganty jak Microsoft i Google, to aby zainwestowane przez te koncerny pieniądze przełożyły się na wzrost gospodarczy i ogólny dobrobyt, niezbędne są środki, które Polska powinna przeznaczyć właśnie na budowę kompetencji cyfrowych w społeczeństwie, zarówno na poziomie szkolnym, jak i kształcenia dorosłych, a także na szerokie promowanie innowacyjności w firmach.

"Pandemia pokazała wiele braków w polskim systemu edukacji, zarówno w zakresie kompetencji nauczycieli, dostępności narzędzi i materiałów, jak i zakresu przekazywanych treści" - zaznaczył Święcicki. Dodał, że dofinansowanie powinno objąć szkolenia dla nauczycieli, rozbudowę narzędzi i treści do nowoczesnej edukacji, ale także zakrojone na szeroką skalę działania edukacyjne wśród osób dorosłych i starszych. Zauważył, że słynne programy edukacyjne w Korei Południowej, które w znaczący sposób podniosły wiedzę cyfrową objęły swoim zasięgiem 11 mln osób, czyli ponad 20 proc. społeczeństwa. "I tak ambitny powinien być punkt odniesienia również dla nas" - dodał.

Reklama

Jak zaznaczył, cyfryzacja jest istotnym elementem tzw. gospodarki kreatywnej (podstawowy czynnik wytwórczy to kreatywność i kapitał intelektualny), której wymiernym wskaźnikiem jest wysokość wynagrodzeń. Powołując się na raport PIE wskazał, że przeciętne wynagrodzenie w gospodarce kreatywnej wynosiło w 2018 roku 6 351 zł brutto i było ponad 30 proc. wyższe niż średnie wynagrodzenie w całej gospodarce. "Im więcej osób będzie posiadało kompetencje cyfrowe i umiejętność wykorzystania narzędzi cyfrowych, tym zamożniejszym społeczeństwem będziemy" - podsumował.

Kolejną luką, którą Polska mogłaby zasypać, korzystając ze środków funduszu odbudowy, jest niski poziom robotyzacji w przedsiębiorstwach. Co prawda - jak zauważył - w analizach firm obejmujących okres pandemii widać większe zainteresowanie korzystaniem z nowoczesnych technologii, jednak aby wykorzystać środki unijne do podtrzymania tego impulsu, należy pomyśleć o zwiększeniu nakładów nie tylko na programy instytucji takich jak NCBR, ale także poprzez prowadzenie na szerszą skalę innowacyjnych zamówień publicznych.

"Takie zamówienia dotyczą rozwiązania istniejących konkretnych problemów, tyle że przy pomocy technologii jeszcze niedostępnej na rynku" - wyjaśnił. Zauważył, że ich finansowanie obarczone jest ryzykiem, ale w przypadku sukcesu zyskuje nie tylko instytucja zamawiająca, ale także wytwórca rozwiązania, który może skomercjalizować wytworzony przy wsparciu publicznym produkt lub usługę.

"Biorąc pod uwagę priorytety unijne w obszarze cyfryzacji, innowacyjne zamówienia publiczne mogą wpisywać się chociażby w rozwój zastosowań sztucznej inteligencji, technologii łańcucha bloków czy wzmacnianie cyberbezpieczeństwa" - wskazał Święcicki. Dodał, że taki sposób działania wykorzystywany jest chociażby w Wielkiej Brytanii czy USA, gdzie przyczynia się do wzrostu innowacyjności, szczególnie małych i średnich firm. "Wykorzystanie takiego podejście wraz z dodatkowymi środkami europejskimi w Polsce pomoże nam nadrobić dystans dzielący nas od najbardziej innowacyjnych gospodarek europejskich" - zaznaczył.