Na wiosnę wydawało się, że Izrael poradził sobie z pandemią, a dzienna liczba przypadków nie przekraczała w szczycie lockdownu 700 zakażeń. Jednak od końca czerwca liczba zarażonych rosła i w drugiej połowie sierpnia gwałtownie przyspieszyła.

W pierwszym dniu obowiązywania restrykcji ponownego lockdownu – 18 września – odnotowano już ponad 5 tys. zarażonych. To dużo, biorąc pod uwagę liczącą niepełna 9 mln osób populację. Kryzys pogłębia rosnący od wielu tygodni brak zaufania do rządu wynikający ze sposobu łagodzenia skutków pandemii. Przede wszystkim jednak jest związany z oskarżonym o korupcję premierem Benjaminem Netanjahu, przeciwko któremu odbywają się wielotysięczne demonstracje.

Wysokie koszty zamknięcia

Gospodarka izraelska weszła w drugi lockdown w znacznie gorszym stanie niż była przed pierwszym. W sierpniu Bank Izraela prognozował w optymistycznym scenariuszu spadek PKB o 4,5 proc. i pesymistycznym, uwzględniającym ponowne zamknięcie gospodarki – spadek o 7 proc. Prognozy OECD w połowie roku były jeszcze mniej łaskawe, bo wskazywały utratę wartości PKB o ponad 8 procent – rok wcześniej dochód narodowy wzrósł o 3,5 proc.

Reklama
Dług publiczny może wzrosnąć nawet do 87 proc. PKB, czyli o jedną trzecią więcej niż w roku ubiegłym.

Wydatki rządowe gwałtownie podskoczyły, a zadeklarowana wartość pomocy dla gospodarki i ludności szacowana była na 135 mld szekli (1 szekel = 1,1 zł), z czego aż 98 mld będzie sfinansowane długiem. Dług publiczny może wzrosnąć nawet do 87 proc. wartości PKB, czyli o ponad jedną trzecią więcej niż w roku ubiegłym.

Gwałtownie wzrosła też stopa bezrobocia, która w szczytowym momencie przekraczała 27 proc., aby w lipcu spaść do 12 proc. – według Centralnego Urzędu Statystycznego. To i tak szokujący wynik w porównaniu z 3,8 proc. w 2019.

Od wielu lat gospodarka cierpiała na brak pracowników, np. w sektorze publicznym z uwagi na niskie płace oraz w technologicznym z powodu zbyt małej podaży specjalistów. Najwięcej miejsc pracy ubyło w sektorze prywatnym: turystyce (6 proc. PKB) transporcie, gastronomii i branży detalicznej.

Ponowny lockdown może kosztować gospodarkę 15 mld szekli (4,4 mld dolarów), a bezrobocie przekroczyć 15 proc. W sierpniu premier ogłosił wart 8,5 mld szekli program ochrony 10 tys. miejsc pracy. Bezrobocie i lockdown odbijają się negatywnie na konsumpcji, która do tej pory była siłą pociągową wzrostu gospodarczego.

Pakiet pomocowy do 2021 r.

Rządowy pakiet pomocowy zawierał dotacje i ulgi dla przedsiębiorstw oraz osób prywatnych. Izraelscy samozatrudnieni mogli liczyć na granty w wysokości do 6 tys. szekli, jeśli ich opodatkowane przychody w roku 2018 nie przekraczały kwoty 240 tys. szekli, a w okresie marzec-kwiecień spadły o przynajmniej 25 proc. Firmom o obrotach do 1 mln szekli rząd zobowiązywał się pokryć 70 proc. wartości spadku przychodów, ale nie więcej niż 10,5 tys. szekli.

Późniejsze granty dotyczyły również spadku dochodów w okresie maj-czerwiec i w takim przypadku maksymalna wartość pomocy została określona na 7,5 tys. szekli. Większym firmom, o obrotach do 20 mln szekli i stratą przychodów powyżej 40 proc., rząd zaproponował pokrycie części kosztów stałych.

Program ma być kontynuowany do połowy przyszłego roku, a granty są wypłacane co dwa miesiące. Innym firmom zaproponowano odroczenie płatności podatków, w tym VAT, a także opłat za wodę, energię oraz nieruchomości. Małe i średnie firmy mogły też skorzystać z preferencyjnych, dedykowanych kredytów na pokrycie niedoborów w kapitale obrotowym. Wprowadzone programy nie były związane ze zobowiązaniem do utrzymania zatrudnienia, stąd gwałtowny wzrost bezrobocia.

Bezrobotni zostali jednak objęci dodatkową ochroną, a części zasiłków będą wypłacane do czerwca 2021 roku, chyba że wcześniej stopa bezrobocia spadnie poniżej 10 proc.

41 proc. izraelskiej populacji doznało pogorszenia sytuacji ekonomicznej w wyniku pandemii.

Krytykę wzbudziła decyzja o przyznaniu każdemu obywatelowi Izraela jednorazowej pomocy w wysokości 750 szekli (220 dol.), czyli łącznie 6 mld, bez względu na ich sytuację finansową, w tym 114 tys. izraelskich milionerów. Przeciwnicy twierdzili, że to bardziej próba ocieplenia wizerunku premiera, niż rozwiązanie problemów najbardziej potrzebujących. Dodatkowo rodziny z dziećmi otrzymały w związku ze świętem Paschy 500 szekli na każde dziecko – dotacja dotyczyła nie więcej niż czwórki potomstwa. Badania przeprowadzone w maju wykazały, że 41 proc. izraelskiej populacji doznało pogorszenia sytuacji ekonomicznej w wyniku pandemii.

Krytycy prowadzonej przez aktualny gabinet polityki wskazują, że jest chaotyczna, krótkoterminowa i odbywa się pod polityczną presją. Budżet państwa na rok 2020 nie został uchwalony, co pozwala Netanjahu oddalić listopadowe wybory. Finansowanie wydatków oparte jest na rozszerzonym, zeszłorocznym budżecie i środkach pozabudżetowych, co umożliwia uniknięcie ograniczeń wynikających z prawa o wydatkach publicznych.

Ubóstwo postępuje

Wyzwaniem izraelskiej gospodarki jest ubóstwo znacznej części populacji i aktywizacja zawodowa wykluczonych z rynku pracy grup społecznych.

Izrael należy do najbardziej dotkniętych biedą państw OECD. Przed pandemią dotyczyła ponad 17 proc. populacji, tj. 1,8 mln osób, z czego prawie 850 tys. dzieci. Najbardziej jednak doskwiera obywatelom Izraela pochodzenia arabskiego (20 proc. mieszkańców), bo aż 44 proc. z nich jest kwalifikowanych jako biednych. W 2018 roku oznaczało to miesięczny dochód poniżej 3590 szekli (1040 dol.) dla osoby samotnej i 5750 dla par. Wskaźnik aktywności zawodowej jest o jedną trzecią niższy niż wśród społeczności żydowskiej. Większość pracuje na niskopłatnych stanowiskach w sektorze publicznym, a ich obecność w sektorze high-tech jest symboliczna (2 proc.), mimo że w ciągu ostatnich 10 lat podwoiła się, do ponad 1600, liczba przedstawicieli społeczności arabskiej studiujących nauki komputerowe.

Paradoksalnie pandemia może zwiększyć liczbę arabskich pracowników izraelskiego sektora technologicznego, bo telepraca będzie mniej widoczna dla otoczenia niż tradycyjna, która stygmatyzowała wielu przedstawicieli arabskiej społeczności.

Ponad 50 proc. wielodzietnych gospodarstw ortodoksyjnych Żydów żyje poniżej granicy ubóstwa.

Za biednych należy też uznać osoby, które mają niskie zarobki. Jest to przynajmniej 18 proc. Należą do nich ortodoksyjni Żydzi (Haredim), którzy stanowią 12 proc. populacji, a czas poświęcają na studiowanie Tory w szkołach religijnych (jesziwach). Prawie połowa z nich w wieku 35-54 lata ma co najwyżej wykształcenie podstawowe. Ponad 50 proc. wielodzietnych gospodarstw domowych Haredim żyje poniżej granicy ubóstwa, a ich przeciętny dochód, z czego cześć to rządowe subwencje, to według Centralnego Urzędu Statystycznego 3500 szekli.

Aktywność zawodowa kobiet (73 proc.) jest znacznie wyższa niż mężczyzn, ale większość z nich pracuje tylko na część etatu. W sektorze technologicznym znajduje zatrudnienie zaledwie 3 proc. przedstawicieli tej grupy społecznej. To pochodna faktu, że niewielu studiuje nauki techniczne i jest zwolniona z obowiązkowej służby wojskowej, której adepci zasilają potem izraelskie firmy technologiczne. Problem z zatrudnieniem ultraortodoksów będzie się pogłębiał z uwagi na ich szybki przyrost naturalny – za 40 lat ich udział w społeczeństwie przekroczy 25 proc.

Sektor technologiczny w opałach

Badania opublikowane przez Bank Izraela w lipcu wskazują, że sektor technologiczny ucierpiał na skutek pandemii mniej niż reszta gospodarki, ale jego perspektywy wcale nie są dobre.

Większość start-upów nie zwolniła lub nie zawiesiła pracy. Dotyczyło to jednak zaledwie 4,2 proc. zatrudnionych. Jedna czwarta pracowników musiała pogodzić się z obniżkami pensji. Start-upy przyciągnęły 5,25 mld kapitału od inwestorów – to 3 mld dolarów mniej niż w analogicznym okresie roku ubiegłego. Trzeci kwartał może być dla nich, szczególnie start-upów na wczesnym etapie rozwoju, znacznie gorszy, bo wśród inwestorów nasila się przekonanie, że gotówka w trudnych czasach jest królem.

Według Izraelskiego Urzędu ds. Innowacji funkcjonowanie aż 65 proc. firm technologicznych zatrudniających do 10 osób może być zagrożone, jeśli ograniczenia w działalności gospodarczej będą dłuższe niż 6 miesięcy, a całemu sektorowi high-tech grozi utrata jednej czwartej przychodów. Dlatego urząd uruchomił programy pomocowe, których celem jest zapobieganie zawieszeniu lub opóźnieniu działalności badawczo rozwojowej. W ramach tej inicjatywy młode firmy mogą otrzymać do 4,3 mln dolarów subwencji.

Sektor technologiczny odgrywa szczególną rolę w Izraelu. Odpowiada za 43 proc. wartości eksportu (na drugim miejscu są diamenty – 18 proc.), stanowiąc 13 proc. krajowego PKB.

Wysoki poziom wydatków na badania i rozwój – 5 proc. PKB – przyciąga wiele globalnych korporacji.

Od lat kraj jest nazwany narodem startupów (Start-up Nation). Teraz funkcjonuje ich około 6 tysięcy. To najwyższy wskaźnik na świecie w odniesieniu do liczby ludności. Duże nasycenie start-upami oraz bardzo wysoki poziom wydatków na badania i rozwój (blisko 5 proc. PKB) to czynniki przyciągające wiele globalnych korporacji, których działa w państwie nad Jordanem ponad 300.

Przed pandemią sektor high-tech zatrudniał 321 tys. wysoko kwalifikowanych specjalistów, którzy stanowili ponad 9 proc. zatrudnionych w gospodarce. Ich średnia płaca przekraczała 23 tys. szekli, ponad dwa razy więcej niż w pozostałych sektorach gospodarki. Nic dziwnego, że od lat firmy technologiczne wysysają z rynku największe talenty. Ciągle jednak specjalistów jest za mało.

W połowie zeszłego roku zarejestrowano ponad 18 tys. nieobsadzonych stanowisk pracy, mimo że całkowita liczba studentów na wydziałach technicznych w Izraelu przekracza 35 tysięcy i przewyższa liczbę studentów nauk społecznych. Sektor technologiczny wywołuje resentymenty – wielu krytyków uważa, że jest odłączony od gospodarki, nie generując wystarczających korzyści, a dostaje wiele przywilejów podatkowych.

Według opublikowanego we wrześniu raportu Start-Up Nation Central skorzysta na pandemii stając się silniejszym i odporniejszym, bo rozwijane technologie z zakresu sztucznej inteligencji, telemedycyny czy cyberbezpieczeństwa nabiorą jeszcze większego znaczenia.

Według Adiva Barucha, prezesa Instytutu Izraelskiego Eksportu i Współpracy Międzynarodowej, działalność eksportowa, szczególnie w zakresie technologii, nie po raz pierwszy może odegrać kluczową rolę w wychodzeniu gospodarki z kryzysu. Izrael powinien utrzymać swoją globalną konkurencyjność, choć wiele krajów może postawić właśnie na eksport jako wehikuł szybkiego odrodzenia gospodarczego. Gwałtownie powiększony dług publiczny w Izraelu może stać się kulą u jego nogi, opóźniając powrót do pełnej aktywności tego kraju.

Mirosław Ciesielski, wykładowca akademicki; specjalizuje się w rynkach finansowych, opisuje zmiany na rynku fintechów i startupów.