Ciekawą pracę na temat nierówności w Turcji opublikowali właśnie tamtejsi ekonomiści i ekonomistki: Güneş Aşık (Uniwersytet Ekonomiczny i Technologiczny w Ankarze), Ulaş Karakoç (Uniwersytet Kadira Hasa w Stambule) i Şevket Pamuk (Uniwersytet Bogazici w Stambule). Badaczy interesowały przede wszystkim dysproporcje między regionami. To podejście charakterystyczne dla analiz dużych gospodarek. Bo o ile analizowanie poziomu nierówności w państwach takich jak Estonia czy Holandia jest raczej pozbawione sensu, o tyle w przypadku kraju rozmiaru Turcji ma to duże znaczenie. Jak zauważył Andrés Rodríguez-Pose, ekonomista z London School of Economics, pionier geograficznego podejścia do nierówności, „w ostatnich latach zapomniane, pozostawione samym sobie regiony za pomocą głosów wyborczych coraz częściej wyrażały swój sprzeciw wobec poczucia porzucenia i braku szans na lepszą przyszłość”.
Zacznijmy od tego, że Turcja jest krajem z geograficzno-ekonomicznego punktu widzenia bardzo nierównym. Zachód to rejon tradycyjnie najbogatszy. Dziś PKB per capita wynosi tam ok. 130 proc. średniej dla całego kraju. A biorąc pod uwagę tylko region Marmara (czyli Stambuł i okolice) – nawet 140 proc. tureckiej średniej. Na wschodzie jest odwrotnie.
Treść całego artykułu można przeczytać w piątkowym wydaniu Dziennika Gazety Prawnej i w jej internetowym wydaniu.