Główne sposoby obniżenia stosunku długu do PKB to: szybki wzrost gospodarczy, cięcia wydatków i wyższe podatki, restrukturyzacja długu, niespodziewana inflacja i represja finansowa. Ta ostatnia obejmuje regulacje zaniżające stopy procentowe czy przepisy zmuszające instytucje finansowe do inwestowania w obligacje rządowe. Do represji zalicza się też skup długu przy pomocy kontrolowanych przez państwo banków czy wreszcie bezpośrednią perswazję („jeżeli nie kupicie tych obligacji, to...”). Często jest stosowana „pod płaszczykiem” regulacji makroostrożnościowych, nakazujących utrzymywanie odpowiedniego udziału „bezpiecznych” instrumentów w aktywach (zazwyczaj obligacji). W połączeniu z inflacją represja sprawia, że realne oprocentowanie długu spada (bez dodatkowych regulacji inflacja spowodowałaby, że nominalne stopy procentowe byłyby wyższe, przez co realne oprocentowanie by nie uległo zmianie), a jej skala jest trudna do zaobserwowania, co czyni ją wygodną dla polityków alternatywą wobec niepopularnych cięć wydatków czy podnoszenia podatków.
Jak duża była rola represji finansowej w redukcji zadłużenia sektora publicznego po II wojnie światowej? Carmen Reinhart (Bank Światowy) i Maria Belen Sbrancia (Międzynarodowy Fundusz Walutowy) w 2011 r. zbadały jej znaczenie w latach 1945–1980. Punktem wyjścia było oszacowanie realnego oprocentowania (różnicy między nominalnym oprocentowaniem a stopą inflacji) całego długu danego państwa w poszczególnych latach. Ujemne realne oprocentowanie oznacza, że wierzyciele rządu tracili. Taka sytuacja nie była rzadkością: miała miejsce przez 25 proc. badanego okresu w USA i 47,8 proc. w Wielkiej Brytanii. Realne oprocentowanie długu potrafiło spaść znacznie poniżej zera, np. do -8,8 proc. w 1946 r. w USA.
Autorki badania oszacowały również oszczędności budżetowe wynikające z negatywnych realnych stóp procentowych – wynosiły one średnio 3,2 proc. PKB w USA oraz 3,6 proc. w Wielkiej Brytanii, przy czym były dużo wyższe w pierwszych latach po wojnie. Dla porównania, średnie roczne wpływy z podatków w tych krajach to odpowiednio 18,9 proc. i 26 proc. PKB. Według Reinhart i Sbrancii bez represji finansowej stosunek długu do PKB wzrosłyby w USA z 116 proc. w 1945 r. do 141,4 proc. w 1955 r. (spadł do 66,2 proc.). W Wielkiej Brytanii nastąpiłby wzrost z 215,6 proc. do 246,9 proc. (spadł do 138,2 proc.).
Te szacunki są dość zachowawcze. By poznać pełną skalę oszczędności, należałoby porównać realną stopę z taką, którą byśmy zaobserwowali w świecie bez represji finansowej. Ponadto wystarczy, że realne oprocentowanie nie przekracza stopy wzrostu gospodarczego, żeby stosunek długu do PKB ulegał zmniejszeniu nawet w przypadku braku nadwyżki budżetowej.
Reklama
Represja finansowa nie zniknęła wraz z końcem systemu z Bretton Woods – ale po 1973 r. znacznie częściej stosowano ją w krajach rozwijających się. Dopiero ostatni kryzys finansowy w strefie euro sprawił, że rządy ponownie zaczęły jej używać.
Filippo De Marco (włoski Uniwersytet Handlowy im. Luigiego Bocconiego) i Marco Macchiavelli (amerykański Fed) w 2016 r. zbadali zmiany struktury aktywów europejskich banków między rokiem 2010 a 2013. Okazało się, że instytucje będące własnością państwa oraz te, w zarządzie których zasiadali politycy, miały dużo wyższy udział krajowych obligacji rządowych w aktywach – i wzrósł on w czasie krachu. W pozostałych bankach nie uległ on zmianie. Efekt ten był dużo silniejszy w krajach, które znalazły się w poważniejszych tarapatach. Ekonomiści ci interpretują ten fakt jako dowód na stosowanie represji finansowej w krajach strefy euro. Jej postać jest inna niż niegdyś: tym razem obniżała koszty zadłużenia poprzez nieformalne naciski, powiązania polityczne i posiadane przez państwo banki. ©℗