Wyniki ankiety przeprowadzonej przez YouGov Plc w 18 krajach stanowią dowód na to, że Wielka Brytania jest najbardziej dotknięta gwałtownym wzrostem cen konsumpcyjnych i niedoborami produktów po pandemii koronawirusa.
Z udostępnionego agencji Bloomberg sondażu wynika, że 71 proc. konsumentów w Wielkiej Brytanii spodziewa się, że koszty życia „znacznie wzrosną” w ciągu najbliższych 12 miesięcy. To więcej niż w jakimkolwiek innym kraju i znacznie powyżej wyniku USA (48 proc.). W sumie dziewięć na dziesięć osób w Wielkiej Brytanii przygotowuje się na wyższe koszty, co jest również najwyższym wynikiem w ankiecie.
Badaniami objęto prawie 20 tys. dorosłych osób - od Chin i Indonezji po Stany Zjednoczone, Francję i Polskę. Wyniki potwierdzają prognozy ekonomistów, że Wielka Brytania stoi w obliczu potężnego szoku inflacyjnego, który prawdopodobnie okaże się trwalszy niż w innych zaawansowanych gospodarkach.
Oprócz szoków energetycznych i przerwanych łańcuchów dostaw, z którymi borykają się inne kraje, Wielka Brytania zmaga się ze słabnącą walutą, wtórnymi wstrząsami związanymi z jej wyjściem z Unii Europejskiej i podwyżkami podatków, które grożą dalszą erozją dochodów.
W obliczu wszystkich tych czynników 61 proc. ankietowanych w Wielkiej Brytanii spodziewa się, że ich osobista sytuacja finansowa pogorszy się w ciągu najbliższego roku. To najwyższy odsetek w rankingu. Ponad jedna czwarta badanych przewiduje, że sytuacja będzie „dużo gorsza”.
Wyniki ilustrują skalę kryzysu inflacyjnego, w obliczu którego stoi Wielka Brytania. Problem ten przyprawia o ból głowy zarówno premiera Borisa Johnsona, jak i szefa Banku Anglii Andrew Baileya.
Przy rosnących kosztach paliwa i żywności, wzrost cen w Wielkiej Brytanii jest już najwyższy od czterech dekad i wynosi 9 proc. Pod koniec tego roku wzrosty mają osiągnąć dwucyfrowe wartości, w miarę dalszego wzrostu rachunków za energię.
To naraża Wielką Brytanię na poważne spowolnienie gospodarcze, a nawet recesję, ponieważ zaufanie konsumentów gwałtownie spada, a dochody rozporządzalne gospodarstw domowych zbliżają się do jednego z najniższych poziomów w historii.
Reakcją rządu Borysa Johnsona było wprowadzenie wielomiliardowego programu pomocy dla gospodarstw domowych. W międzyczasie bank centralny podnosił stopy procentowe podczas pięciu kolejnych posiedzeń i zasugerował dalsze podwyżki, jeśli spirala inflacji będzie dalej wymknąć się spod kontroli.
Jednak nie tylko ankieta YouGov pokazuje niepokojącą sytuację gospodarczą Wielkiej Brytanii. Kristin Forbes, była decydentka BOE, przemawiając w zeszłym miesiącu do posłów z Komisji Skarbu powiedziała, że wśród głównych gospodarek tylko Wielka Brytania boryka się z tak silną presją inflacyjną.
Według Międzynarodowego Funduszu Walutowego ceny mają wzrosnąć średnio o kolejne 5,3 proc. w przyszłym roku - najmocniej w grupie G7.
Sondaż YouGov pokazuje, że w obliczu zbliżającego się kryzysu, większość Brytyjczyków zamierza ograniczyć wydatki na luksusy, takie jak wakacje i posiłki poza domem. Mogą również próbować zmniejszyć zużycie energii i zmienić nawyki, jeśli chodzi o zakupy żywności. Z sondażu wynika, że około 40 proc. ankietowanych chce więcej zaoszczędzić lub mniej podróżować, a jedna trzecia wykorzysta istniejące oszczędności.
Na tle tych złych wiadomości, jest też nieco bardziej pozytywny sygnał. Tylko 10 proc. Brytyjczyków planuje pożyczyć więcej, aby pomóc przetrwać kryzys.