Z Rodem Richardsonem rozmawia Sebastian Stodolak
ikona lupy />
Rod Richardson prezydent Grace Richardson Fund i współzałożyciel Clean Capitalist Leadership Council, instytucji promujących wolnorynkowe polityki klimatyczne / Materiały prasowe / fot. Materiały prasowe
Jest pan współwinnym niszczenia środowiska.

Skąd ten wniosek?

Reklama
Chce pan, żeby to rynek rozwiązywał problemy klimatu, a przecież powszechnie wiadomo, że to rynek je spowodował.

Działamy jako organizacja non profit w interesie publicznym i z prywatnych środków, całkowicie niezależnie od polityki rządu. To pozwala na wpływanie na tę „powszechną wiedzę”, by była bliższa prawdy. Nie sądzę więc, żebym przyczyniał się do zmian klimatu. Przeciwnie.

A jednak większość intelektualistów, naukowców i polityków mówi dzisiaj jasno: wzrost gospodarczy w dotychczasowej formie ociepla klimat i niszczy przyrodę. Trzeba albo zmienić rodzaj wzrostu, albo go ograniczyć.

To całkowita nieprawda. Przeprowadzono wiele badań, które pokazują, że kraje, w których najbardziej dba się o środowisko, to te, które są najbardziej wolne, najbogatsze i które się rozwijają gospodarczo. Wolny rynek pozwala na innowacje i stały rozwój produktów, a konsumenci na rynku domagają się innowacji sprzyjających środowisku. Im bogatsze społeczeństwo, tym większych domaga się korzyści środowiskowych. Z kolei gdy kraj biednieje, ludzie przestają dbać o środowisko, a zaczynają martwić się o swoje przetrwanie. Kiedy ludzie są zdesperowani, dochodzi do wielkiej degradacji środowiska. Narracja łącząca niszczenie środowiska i zmiany klimatu ze wzrostem gospodarczym jest błędna.

Treść całego artykułu można przeczytać w piątkowym wydaniu Dziennika Gazety Prawnej albo w eDGP.

Autor jest wiceprezesem Warsaw Enterprise Institute