Oto poranny brief - wszystko, co musisz wiedzieć o tym, co teraz dzieje się w gospodarce.
Chiny sprzedają rekordowe ilości amerykańskich obligacji
Chiny sprzedają amerykańskie obligacje w rekordowym tempie, podaje Bloomberg. W pierwszym kwartale tego roku pozbył się ich za 53,3 mld dolarów, bijąc dotychczasowy rekord z 2015 roku, kiedy to wyprzedaż sięgnęła 46,7 mld USD. Jest to dość zastanawiające, ponieważ rynek finansowy oczekuje obecnie na rozpoczęcie obniżek stóp procentowych w Stanach, a to powinno zwiększać ceny obligacji. Pozbywanie się ich w tej chwili wydaje się więc zaskakujące. Stąd popularna interpretacja, że Chiny nie kierują się tutaj kwestiami zyskowności, a raczej starają się strategicznie zmieniać strukturę swoich rezerw walutowych i zmniejszać w nich istotność aktywów amerykańskich i dolara. Możliwe, że widzimy tu też reakcję na zamieszanie wokół prób przejęcia i skonfiskowania rosyjskich rezerw ulokowanych na Zachodzie. Być może Chiny obawiają się, że w sytuacji ewentualnego wzrostu napięcia, lub jakiegoś konfliktu z USA ich rezerwy ulokowane w aktywach dolarowych nie będą bezpieczne. Gdyby jednak chciały całkowicie odejść od dolara, czeka ich niezwykle trudne zadanie, ponieważ mają w nim ulokowane nadal ponad 700 mld USD swoich rezerw i trudno powiedzieć, czym miałyby tego dolara zastąpić. Chiny nieustannie zwiększają udział złota w swoich rezerwach, ale jest on mimo to wciąż niewielki i nie przekracza 5 proc.
Na szczęście historia ostatnich kilkunastu lat pokazuje, że nawet Chiny wyprzedając rekordowe ilości amerykańskiego długu, nie są w stanie zatrząść tym rynkiem i go zdestabilizować. Ceny i rentowność amerykańskich obligacji w latach, w których Chiny były po stronie sprzedających, czyli w latach 2016 i 2019, a także od drugiej połowy 2023 roku nie zachowywały się zasadniczo inaczej niż wtedy, kiedy Chiny go na dużą skalę kupowały, czyli np. w latach 2021-22. To zapewne kwestia wielkości tego rynku. 53,3 mld dolarów to zaledwie około pół procenta z około 10 bln dolarów, czyliwartości wszystkich obligacji wyemitowanych przez USA.
Pekao SA: ceny mieszkań w Polsce spadną za rok
Średnie ceny mieszkań na rynku pierwotnym w Polsce będą rosnąć jeszcze przez około rok i w tym czasie pójdą w górę jeszcze o kilkanaście procent, a potem będą spadać – to nowe prognozy ekonomistów banku Pekao SA. Szczyt cenowy widzą oni w pierwszym kwartale 2025 roku. Pod koniec 2025 roku roczna zmiana cen mieszkań będzie już wynosić około -5 proc. chociaż nadal będzie to poziom o jakieś 7 proc. powyżej dzisiejszego.
Ekonomiści nazywają jednak ten zapowiadany spadek cen przejściowym, co oznacza, że zapewne nie potrwa on długo. Zaś główną jego przyczyną będzie schładzające rynek działanie wysokich stóp procentowych, które wprawdzie są z nami już od 2022 roku, ale jednak zazwyczaj działają ze sporym opóźnieniem.
Wcześniej ich oddziaływanie będzie zbyt słabe, aby zahamować wzrost cen mieszkań, ponieważ popyt na nie ciągle będzie bardzo duży, wzmacniany przede wszystkim szybkim wzrostem płac, a więc dochodów gospodarstw domowych. W tym kontekście ważne jest też to, że spora część transakcji na rynku mieszkaniowym w Polsce odbywa się za gotówkę, bez udziału kredytu. Dla tej grupy kupujących poziom stóp procentowych nie ma żadnego znaczenia.
Benzyna w hurcie najtańsza od dwóch miesięcy, diesel od grudnia
Paliwa w Polsce tanieją coraz wyraźnie, chociaż na razie głównie na rynku hurtowym, zakres ruchu jest jednak już na tyle duży, że daje nadzieje na wyraźniejsze obniżki cen także na stacjach benzynowych. Benzyna 95 w hurcie w Orlenie jest dziś najtańsza od połowy marca, czyli od nieco ponad dwóch miesięcy. W ciągu ostatniego tygodnia potaniała o 7 groszy na litrze, a od szczytu z połowu kwietnia już o 32 grosze na litrze. Mniej więcej w tym samym czasie, czyli od drugiej połowy kwietnia do ubiegłego tygodnia na stacjach wg danych z Biura Maklerskiego Reflex potaniała tylko o 2 grosze na litrze.
Olej napędowy z kolei w hurcie potaniał w ostatnim tygodniu o 8 groszy na litrze i jest teraz najtańszy od grudnia 2023 roku. Spadek ceny od szczytu z początków kwietnia to już 42 grosze na litrze, a na stacjach do ubiegłego tygodnia zobaczyliśmy na razie korektę tylko o 5 groszy w dół. Jest więc co nadrabiać.
Dogoniliśmy UE w aktywności zawodowej przed emeryturą
Polska dogoniła w końcu średnią unijną, jeśli chodzi o aktywność zawodową osób tuż przed emeryturą. Przez wiele lat wypadaliśmy pod tym względem znacznie gorzej, a zwolnienia z pracy osób, którym do przejścia na emeryturę brakuje kilku lat i znikanie tych ludzi z rynku pracy, na którym nie było dla nich żadnej oferty, były jednym z większych problemów polskiego rynku pracy. Z aktualnych danych wynika, że ten problem zniknął.
W okresie od 2013 do 2023 roku poziom aktywności zawodowej kobiet w wieku 55-59 lat wzrósł z 50,7 proc. do 73,5 proc. przy średniej unijnej na poziomie 74,2 proc. W 2013 do tej średniej brakowało nam w tych danych ponad 10 punktów procentowych.
Podobnie jest w przypadku mężczyzn w wieku 55-64 lata. Tu w 2013 roku aktywność zawodowa była na poziomie 55,9 proc. a teraz urosła do 71,7 proc. przy średniej unijnej na poziomie 73,4 proc. Tu też dystans dzielący nas od tej średniej wyraźnie zmalał.
Jak pisze Polski Instytut Ekonomiczny, w ograniczaniu szybkiego przechodzenia na emeryturę mogą pomagać elastyczne formy zatrudnienia, jak praca zdalna, czy ruchome godziny pracy.
Co ciekawe, z danych cytowanych przez PIE wynika też, że aktywność zawodowa w Polsce w grupie wiekowej 25-54 lata jest już nawet powyżej średniej unijnej. Średnia ta to obecnie 87 proc. a wynik Polski to 88,6 proc. Liderami w tej statystyce są w Europie Szwecja i Słowenia z aktywnością zawodową powyżej 92 proc.
Osoby aktywne zawodowo to te, które mają pracę, ale także te, które są bezrobotne, czyli nie mają pracy, ale jej aktywnie poszukują i są gotowe na jej podjęcie. Poza osobami aktywnymi zawodowo istnieje jeszcze grupa biernych zawodowo, czyli niepracujących i nie szukających pracy. Są to głównie emeryci, a jeśli chodzi o osoby w wieku produkcyjnym to najczęściej studenci, osoby chore, albo zniechęcone do poszukiwania pracy.
Znów nie najlepsze dane z Chin
Produkcja przemysłowa w Chinach w kwietniu była o 6,7 proc. wyższa niż rok wcześniej. To dane wyraźnie lepsze od oczekiwań i lepsze od tych marcowych. To jednocześnie jedyne tak pozytywne informacje dotyczące chińskiej gospodarki, które pojawiły się dziś w nocy. Pozostałe są raczej rozczarowaniem. Sprzedaż detaliczna bowiem urosła w kwietniu tylko o 2,3 proc. a miała urosnąć o blisko 4 proc. Co gorsze, dane te są najsłabsze od grudnia 2022 roku. Widać więc wyraźnie, że chiński konsument wciąż nie czuje się dobrze, w przeciwieństwie do chińskiego przemysłu, w którym sytuacja powoli się poprawia. Słabo wypadają też inwestycje w miastach, które licząc od początku roku urosły o 4,2 proc. a oczekiwano wzrostu o 4,6 proc. Do tego po marcu ten wzrost wynosił 4,5 proc., był więc większy. Z tego wniosek, że w samym kwietniu musiał wyglądać zdecydowanie słabiej. Inwestycje w nieruchomości spadają o 9,8 proc.
Ożywienie w chińskiej gospodarce opiera się więc obecnie prawie wyłącznie na przemyśle i eksporcie, bo rynek wewnętrzny pozostaje słaby. To sytuacja potencjalnie ryzykowna w momencie, w którym Stany Zjednoczone nakładają właśnie wysokie cła na szereg chińskich produktów i nie można wykluczyć, że podobnie postąpi Unia Europejska, po czym nastąpi intensyfikacja wojny handlowej, która akurat w modelu rozwoju opartym o eksport będzie zapewne dla Chin sporym kłopotem.
Chińskie giełdy po publikacji danych spadły poniżej poziomów zamknięć notowań z poprzedniego dnia, chociaż wcześniej były na plusach. Notowania kontraktów terminowych na indeksy w Europie i USA także w tej chwili nie zapowiadają wzrostów.