Jeśli kryzys potrwa jeszcze 2-3 miesiące będziemy w dużej recesji - ocenia minister finansów Tadeusz Kościński. Szef MF nie spodziewa się, że poziom długu przekroczy 55 proc. PKB, jednocześnie resort zastanawia się nad tymczasowym zawieszeniem stabilizującej reguły wydatkowej.

Minister finansów pytany był w czwartek przez money.pl o potrzeby pożyczkowe związane z "koronakryzysem".

„Na ten moment jest jeszcze za wcześnie, żeby wiedzieć, ile będziemy musieli pożyczyć" - powiedział. Zaznaczył, że obecnie obowiązuje budżet, który jest zrównoważony, ale będzie on nowelizowany. "Mamy bardzo dużą poduszkę, żeby przy nowelizacji zwiększyć deficyt" - zapewnił szef MF.

Wyjaśnił, że nie wiadomo ile resort finansów będzie potrzebował pieniędzy, bo ciągle jesteśmy w trakcie epidemii - nie wiemy, czy ona się stabilizuje, czy się kończy.

„Więc na razie jest bardzo trudno oszacować, jakie są parametry ekonomiczne podstawy do nowelizacji. Jak wiemy, na pewno trzeba będzie nowelizować budżet, bo w obecnym mamy prognozę wzrostu na 3,7 proc. PKB, co jest praktycznie już teraz niemożliwe” - powiedział.

Reklama

Dodał, że nie wiadomo jak długo potrwa kryzys, a co miesiąc gospodarka traci ok. 2 proc. PKB. „Więc jak to potrwa jeszcze 2-3 miesiące, to będziemy w dużej recesji” - wytłumaczył minister.

Zaznaczył, że nie wiadomo też, czy w chwili, gdy budżet będzie nowelizowany pieniądze będą nadal potrzebne na ratowanie gospodarki, czy też będziemy w momencie, kiedy gospodarka będzie mogła być otwierana i pieniądze będą potrzebne na jej rozkręcenie. "To są kompletnie inne potrzeby” – zastrzegł.

Kościński pytany był, czy obecnie nie ma problemu z pozyskiwaniem kapitału. Minister odpowiedział, że potrzeby pożyczkowe zaplanowane w aktualnym budżecie praktycznie w większości są już pokryte i nie ma kłopotów z uzyskiwaniem pieniędzy z rynku, który jest dalej dość płynny. Dodał, że jeżeli chodzi o finansowanie tarczy antykryzysowej, to te wydatki będą pokrywane z emisji obligacji PFR i BGK.

Pytany o spadek dochodów podatkowych, minister przyznał, że w marcu widać tąpnięcie. „Wpływy z wszystkich podatków: PIT, CIT, VAT już zaczynają zmniejszać się” – powiedział. Dodał, że w marcu były dwa tygodnie przed pandemią, więc za kwiecień dane pewnie będą jeszcze gorsze.

Minister zapewnił, że na spłatę rosnącego zadłużenia resort nie zamierza wprowadzać nowych podatków. ”Nie ma planu w tym roku, żeby wdrożyć nowe podatki. Wręcz przeciwnie, podatki, które były w planie, jak podatek od sprzedaży detalicznej przesunęliśmy na 1 stycznia 2021 r." – poinformował. Zapewnił, że nie ma też planów podwyższania podatków.

Odniósł się też do pytania, czy będzie obniżka VAT w 2022 r. z 23 proc. na 22 proc. i z 8 proc. na 7 proc. „Obecnie to nie jest na agendzie, żeby rozmawiać o obniżce VAT. Wręcz przeciwnie obniżka VAT jest uzależniona od długu publicznego” – wyjaśnił.

Minister poinformował, że dług ów spadł przed ostatnie 4-5 lat o 8 proc. do poziomu ok. 44 proc. PKB, ale przy nowelizacji budżetu będzie musiał być zwiększony co pewnie wykluczy jakiekolwiek obniżki VAT.

Kościński pytany był też, czy MF zastanawia się na zmianą przepisów o progach ostrożnościowych, aby umożliwić większe zadłużenie.

„Na pewno zastanawiamy się nad tymczasowym zawieszeniem stabilizującej reguły wydatkowej, bo ona nie jest na takie czasy, jak mamy obecnie. Duże tąpnięcie w gospodarce mamy. Co do progów, to myślę, że będziemy analizować i odpowiednio zaprojektujemy zadłużenie długu publicznego. Nie spodziewam się, że to będzie 55 proc. PKB, czy więcej, to będzie bezpieczne" - podkreślił.

Według szefa resortu finansów nie są zagrożone pieniądze na wypłaty 500+, oraz 13. i 14. emerytury. „To jest wszystko spokojnie wykonywane” – poinformował. Dodał, że nie ma też planów ograniczenia tych wydatków np. dla najbogatszych obywateli.

Autor: Marcin Musiał

>>> Czytaj też: Wpadniemy w recesję. To w zasadzie pewne